20 kwietnia, 2024

Maraton po skałach. Czyli jak się zajechać i osiągnąć depresję

Udostępnij:
Pin Share
ślimak z obciążeniem wspina się po skałach kamieniach na wysokości
Źródło: Pixabay.com

Wierzymy w to, że gdy będziemy się wspinać po stromych skałach, to osiągniemy to, czego chcieliśmy od dawna.

Okej, jeśli osiągnięciem dla nas jest samo wspinanie się, przełamywanie swoich ograniczeń, pobijanie swoich rekordów, a wejście na widoczny szczyt jest samą w sobie dla nas nagrodą.

Ale gdy nie o to nam chodzi, to takie podejście przenosimy do dorosłego życia, do pracy, oczekując, że ktoś w końcu doceni nasze wysiłki. Zauważy nas.

Co jest na szczycie?

Czas płynie, a my nadal się wspinamy. Cały czas oczekujemy czegoś od kogoś.

Cały czas oczekujemy czegoś z zewnątrz, a nie od siebie dla siebie.

Następnie jesteśmy rozczarowani i sfrustrowani, że dalej nie mamy tego, o co nam chodziło.

I nie będziemy mieć.

Bo ktoś, kto zauważy, ile wysiłku wkładamy w ten maraton po stromych skałach i nie odpuszczamy w drodze po wmówioną sobie nagrodę, to dołoży nam tylko kolejne rzeczy do plecaka, często linę i trampolinę, abyśmy mu przy okazji dostarczyli na jakąś półkę skalną.

A gdy już będziemy się skarżyć na bóle stawów i mięśni, to zwróci nam uwagę, że przecież robimy to na własne życzenie i skoro już jesteśmy tak wprawionym wspinaczem, to nie powinno być dla nas żadnym problemem zrobienie dla niego takiej małej przysługi.

Czas stanąć na ziemi

W oczekiwaniu, aż się gdzieś wespniesz ze zwisającą dla niego końcówką liny, może śmiało jeść jagody, opalać się i korzystać z uroków życia u podnóża góry, ile wlezie. Ma czas. A jak mu się znudzi, to się znajdzie na górze.

Wystarczy, że Ty będziesz ciągle mieć mrzonkę nagrody w postaci miłości rodziców.


Spodobał Ci się ten artykuł?


Udostępnij:
Pin Share

One thought on “Maraton po skałach. Czyli jak się zajechać i osiągnąć depresję

  1. Kurcze, stąd chyba bierze się też u niektórych ludzi widoczne ciągłe podkreślanie ja. Bo ja mam trójkę dzieci a Ty jedno i nie rozumiesz, bo ja to miałem tak ciężko w życiu a Ty nie rozumiesz, bo ja ja ja ja ja-nazwijmy to narcyzmem cierpiętniczym bo uważam, że takowy też istnieje:-) . a tak naprawdę nie wiemy czy człowiek który milczy, milczy bo miał tak prosto w życiu, czy milczy bo przeszedł przez piekło i nie chce żeby ktokolwiek nawet o tym słuchał. w podawaniu pomocnej dłoni nie ma nic złego a jest to nawet przyjemne. Najgorsze jest to, że podasz komuś rękę wspinając się, a ten ktoś kopnie Cię przy najbliższej okazji. To jest jedna z sytuacji toksycznych relacji i meeega toksycznych ludzi. Gdy orientujesz się ze są przy tobie tylko i wyłącznie po to żeby mieć własne korzyści. A tak naprawdę Cię nawet nie lubią. Właśnie dlatego, że też tak jak Ty kiedyś dobrze się uczyłam i jak trwoga to do mnie doskonale znam tę sytuację. Ale tylko coś nie spasiło to stawałam się potworem. Znowu przypomniała mi się taka jedna panieneczka…Tak! frajerstwu mówię zdecydowanie nie. Pomaganiu ludziom którzy wiem, że potrafią się odwzajemnić nawet drobnostką na miarę swoich możliwości jak najbardziej tak(może być to zwykłe szczere dziekuję). Bezinteresownie pomagam tylko doświadczonym losowo. Ale mimo wszystko jak tak patrzę czasem na fejsbuki i inne tego typu to poszukiwanie podziwu i uznania może być ogromną siłą napędową w życiu. Tylko żeby nie zagłuszać swoim ja ja ja ja ja innych ludzi. a jak tak patrzę właśnie na te fejsbuki to po 5 latach użytkownia mam na tym fejsbuku gwiazdy trąbiące o swoim ja tak że musiałam je zablokowac bo nie dawały szansy innym i zajmowali całą ścianę. co do rodziców narcystycznych święta racja. Uswiadomienie sobie tego że chcemy zadowolić ludzi których nie da się zadowolić w oczekiwaniu na miłość to syzyfowa wyczerpująca robota i przełom w spojrzeniu na relacje z takim rodzicem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.