24 kwietnia, 2024

Z pamiętnika narcystycznej matki. Gdy do akcji trzeba przystąpić bezpośrednio, bo sprawa jest poważna!

Udostępnij:
Pin Share
królowa narcystyczna matka narcystyczny ojciec

„Nadworny paź się nie sprawdził. Spieprzył wszystko. W ogóle nie posiada żadnych zdolności negocjacji! W ogóle nie potrafi owijać w bawełnę. Nie potrafi ładnie zapakować wenflonu dla niej i do tego dodać odpowiedniej fabułki! On od razu prosto z mostu wali! Bez żadnych ceregieli! Cham, prostak! Boże, czemu muszę się z nim tak męczyć?! Jeszcze się nie nauczył! Co za tępa strzała! Okropność! Ohyda! Znowu wszystko na mojej głowie!

No normalnie wyrzucił jej, czemu ona się z nami nie kontaktuje! Czemu ona nie może odebrać nigdy telefonu na czas od nas! Że z innymi takie dobre relacje utrzymuje, a z nami nie! Na końcu powiedział jej, żeby poszła się leczyć! I ona co wtedy zrobiła – rozłączyła się! A co miała zrobić?! Pewnie, że się tylko rozłączyć! Bo ona jest już na tym etapie, że się rozłącza, gdy jej się coś wyrzuca i nakazuje. Do czegoś przymusza. Tu trzeba delikatnie. A ten zabetonowany typ się nie zmienia! Ośmiesza się przy tym! Odkrywa mnie. Obdziera mnie z mojego majestatu! I uważa, że jest mistrzem w swoim fachu! Zwalniam go. Sama to załatwię!”

Tak mógłby wyglądać wpis w pamiętniku narcystycznej matki. Mojej matki.

Moja matka nie pozostawiła mi złudzeń, jak działa narcystyczna matka. Cały mechanizm działania widać jak na dłoni. Jej rzecznik, popychadło się nie sprawdził. Dał po prostu ciała poprzez swój prymitywizm. Bo on się naprawdę nie czai. On nie potrafi trzymać języka za zębami, uważając, że postępuje słusznie w tym swoim narcystycznym podejściu (choć jego poziom narcyzmu nie dorównuje matce). Zatem skoro on spieprzył sprawę, to, cóż, “królowa” – narcystyczna matka – postanowiła ruszyć się z miejsca, zza zakurzonej kotary i sama to załatwić. Ech.

Uniosła swoją ciężką kieckę, co by jej nie podeptać swoimi domowymi pantoflami i zaczęła dzwonić z telefonu domowego. W ekspresowym tempie nauczyła się także pisać sms-y z komórki pazia z treścią „odzwon     Mama”. Oczywiście z dużej litery.

No cóż, „królowa” – narcystyczna matka – jednak spada z piedestału, bo żadnego kontaktu, jak nie było, tak nie ma.

Czyżby sama była niekompetentna? Czyżby z nią było coś nie tak? Hm.

Nie, z pewnością tej prawdy do siebie nie przyjmie. Wykorzysta “pazia”, aby z tą prawdą walczył, bo ta prawda jest wrogiem (choć “paź” jest beznadziejny. Ale lepszy taki niż żaden. Innego przecież nie znajdzie). Sama też będzie walczyć. Będzie toczyć walki podjazdowe.

Bo trzeba tą prawdę przechwycić, ujarzmić i ukręcić jej głowę.

Faktycznie, walki odbywają się z telefonu “pazia” i z telefonu domowego, którym zarządza przełożona “pazia” (czyli „królowa” – narcystyczna matka), a także z domofonu. Mogą też być inne formy kontaktu.

Co robić w przypadku natarczywego zabiegania o kontakt przez narcystyczną matkę?

Nie reagować.

Każdy kontakt będzie wtedy dla “królowej” – narcystycznej matki – odżywczym nektarem, bo zwrócisz na nią uwagę. Odrodzi się znowu jak feniks z popiołów. Jej natarczywość świadczy właśnie o tym, że jest głodna uwagi. Że jest wyposzczona i będzie zabiegać o kontakt z Tobą różnymi sposobami, oczywiście wliczając w to manipulacje osób znajdujących się w Twoim otoczeniu (będzie na przykład opowiadać wszystkim dookoła jak się o Ciebie martwi, a Ty zachowujesz się tak dziecinnie. Jesteś niewdzięczna/niewdzięczny. W ogóle nie masz dla niej zrozumienia. Zaprzęgnie oczywiście do tych oszczerstw “pazia”. Może on jednak robić to samodzielnie, z samej lojalności wobec Twojej narcystycznej matki, a także z uwagi na siebie, jeśli również jest narcystyczny – tak jak ma to miejsce u mnie).

Jeśli jest bardzo naprzykrzająca, nachodzi Cię, nęka i utrudnia Ci codzienne normalne funkcjonowanie, zadzwoń na policję. Nie masz żadnego obowiązku się z nią kontaktować. W ogóle z obojgiem rodziców.

Jeśli masz dzieci, odetnij jakiekolwiek możliwości kontaktu z Twoim dzieckiem, bo wykorzysta je jako kanał kontaktu z Tobą i do manipulacji przeciwko Tobie. Anuluj upoważnienia do odbioru ze żłobka/przedszkola/szkoły. To Ty decydujesz, jak kontakt z daną osobą wpływa na Twoje dziecko i dla jego dobra ograniczasz kontakty. Kontakt z Twoją narcystyczną matką na pewno nie jest dla nich zdrowy, nawet jeśli wydaje Ci się, że jest dla nich dobrą babcią. Nie jest! Na każdym kroku będzie chciała dziecku pokazać, że jest lepsza od Ciebie.

Wytrwaj w braku odpowiedzi na nachalny kontakt z narcystyczną matką, bo inaczej znowu Cię zdepta.

Gdy trochę ochłonie, wytrze jeszcze w Ciebie buty razem z “paziem”, żeby Cię upokorzyć za taką niesubordynację. Ale może to też zrobić samodzielnie “paź” w jej imieniu i swoim własnym. Ona w tym czasie załączy Ci wenflon, by w końcu znowu spijać Twoją energię i wstrzykiwać jad, przywracając dotychczasowy porządek rzeczy. Pokaże Ci, kto tu rządzi i powie Ci swoją postawą: „już dobrze, moja mała dziewczynko/ mały chłopczyku. Już jest wszystko dobrze. Czasem Ci odbija, ale ja Cię tak kocham, że Ci to wybaczam. Bo ja wiem, że w każdej rodzinie zdarzają się lepsze i gorsze dni. Takie niesnaski. Tak to już jest. Już dobrze, ciiii” (!!!)

Pamiętaj, że to TY DECYDUJESZ, kiedy, na jakich warunkach i czy w ogóle będziesz się kontaktować ze swoją narcystyczną matką.

Zachęcam jeszcze do poczytania, kim jest w ogóle narcyz, jak działa w otoczeniu, czy warto utrzymywać z nim relacje.


Spodobał Ci się ten artykuł?


Udostępnij:
Pin Share

7 thoughts on “Z pamiętnika narcystycznej matki. Gdy do akcji trzeba przystąpić bezpośrednio, bo sprawa jest poważna!

  1. Dziękuję za stworzenie tego bloga przez Panią Pani Katarzyno. Nareszcie mogłam zdiagnozować moją narcystyczną matkę co daje dużą ulgę, bo przez całe życie człowiek zastanawia się, a jestem po 40-tce, co z nią jest nie tak, że zachowuje się jak innym by to do głowy nie przyszło. I jeszcze ma się z tego powodu wyrzuty sumienia, że może nie jest się dość empatycznym. Otworzyła mi Pani oczy i to jest bezcenne, naprawdę olbrzymia ulga. Niech jest z Panią całe dobro tego świta za tę perełkę, którą Pani pisze. A wszystko w punkt, z serca, z empatią i troską o takich jak my poharatanych przez tych psycholi (muszę to słowo przyswoić w jej przypadku). Wszystkiego dobrego Pani Kasiu i jeszcze raz ogromne DZIĘKUJĘ!

  2. Nie miałam kontaktu ze swoją matką ok. 8 lat, po piekle które mi zgotowała, postanowiłam wyprowadzić się z domu, gdy tylko skończę 18 lat. To był ciężki czas dla mnie, psychoterapia, mnóstwo rozmów z przyjaciółmi i szukanie odpowiedzi w książkach, podkastach, czasopismach psychologicznych. W końcu stanęłam na nogi, mój brat naciskał od czasu do czasu, żebym dała szansę, przekonywał, że się zmieniła. Spróbowałam. Teraz kiedy to piszę, mam 31 lat, roczne dziecko i właśnie przed chwilą zostałam zwyzywana, po czym chciała mnie uderzyć kiedy trzymałam syna na rękach. Już nie płaczę, wiem że nie warto ronić łez. Kłótnia jak jedna z tysiąca, o nic. Za chwilę wracam do domu, mieszkam w Niemczech wiele lat, tam jest mi dobrze. Myślałam, że warto próbować, że każdy zasługuje na kolejną szansę. Teraz jestem tylko na siebie zła, że narażam własne dziecko.

    1. Pani Karolino, przytulam wirtualnie. Ma Pani moje wsparcie na odległość. Pisała Pani o tych wszystkich przykrych rzeczach na czacie, przykro mi bardzo z tego powodu. To chyba było mniej więcej w tym czasie, kiedy zamieściła Pani ten komentarz. Publikuję go dopiero teraz, ponieważ miałam ostatnio trochę pracy. Tak, jak pisałam wcześniej Pani, na czacie, nie warto dalej łudzić się, że matka się zmieni. Nie zmieni się. I nie tylko ja tak stwierdziłam. Serdecznie pozdrawiam. <3

  3. Pani Katarzyno, bardzo dziękuję za ten wpis i za całą Pani działalność! Niestety moja narcystyczna matka dodatkowo jest chora na stwardnienie rozsiane i (jak twierdzi) jest ofiarą przemocy domowej. W mojej ocenie agresorów w tej przemocy jest dwóch. Próbuję się od nich odciąć, mam 33 lata, jestem niezależna. Niemniej, jak moja matka (królowa) tak się aktywuje i naparza we mnie smsami, typu: Jak zdrówko, życzę błogosławionej niedzieli (bleee) – wiadomości kopiuj wklej, to po jakimś czasie złości i nie odpowiadania, nachodzi mnie litość i poczucie winy, że jaka to ze mnie córka. Te wiadomości to nie jest szczere zainteresowanie, tylko chęć, aby opowiedzieć co u niej. Nie chcę wiedzieć co u niej, zawsze zresztą tak samo. I po jakimś czasie znów wraca to poczucie winy. Błędne koło i choć nie odpowiadam wcale lub rzadko, uczucia mam mieszane. Dziękuję, że pomogła mi Pani zrozumieć, że wiele z nas w takim kołowrotku jest.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.