26 kwietnia, 2024

Jak rozpoznać narcyza? Jak działa i czy warto z nim utrzymywać relację?

Udostępnij:
Pin Share
narcyz narcyzm w masce jak rozpoznać narcyza

Od jakiegoś czasu zadaję sobie pytanie: Kiedy powiedzenie komuś, kto nie jest narcyzem „ty narcyzie!” będzie faktycznie zniewagą?

I tak sobie myślę, że może wtedy, gdy więcej z nas będzie miało świadomość wewnętrznych spustoszeń, jakie sieje narcyz w wyniku kontaktu z nim. A czyni to bezwzględnie.

Kim jest narcyz?

Mistrz manipulacji, kłamstwa, odwracania kota ogonem, projekcji, zaprzeczania, kontroli czyichś potknięć, wbijania szpil w czułe miejsca, znakomity obserwator zachowania ludzi. „Ąę” głodny władzy i adrenaliny, szpaner i materialista.

To tak poza główną dominującą cechą: samouwielbieniem, które stanowi zboczenie, również w ujęciu erotycznym.

Jest to jednak uwielbienie swojego wizerunku, wyobrażenia o sobie. A nie siebie prawdziwego.

“Być albo nie być” narcyza

Wyobraź sobie, że każdą, nawet najmniejszą krytykę swojego zachowania (nie mówiąc już o jego osobie) traktuje tak personalnie, że od razu pała nienawiścią i chce Cię zdeptać.

Dla niego to nie jest krytyka, dla niego to realne zagrożenie jego życia: zrujnowania jego wyimaginowanego obrazu siebie, który decyduje o jego “być albo nie być”. To walka o przetrwanie. Dlatego ze wszystkich sił stara się go utrzymywać i to różnymi środkami.

Narcyz żyje swoim wizerunkiem i na jego podtrzymywaniu się koncentruje, resztę ma w dupie. Przepraszam za wyrażenie, ale właśnie tak brutalnie to wygląda.

Jak działa narcyz?

Użyje różnych psychicznych, a nawet fizycznych środków, aby Cię zmiażdżyć, czyli przemocy psychicznej i fizycznej. Będzie wytaczać najcięższe działa i nie będzie miał dla Ciebie litości. Wyleje na ciebie wiadra pomyj. Tylko z tego względu, że zwróciłeś mu uwagę, że niefajnie się zachował w jakieś sytuacji. I że nie ma racji. Pomyśli sobie: jak taki śmieć jak Ty ma czelność zwracać mu uwagę i da Ci odczuć, że właśnie tak myśli. A zrobi to tak umiejętnie, aby trudno było dostrzec innym, że jest taki mściwy i podły. Bo to właśnie mistrz manipulacji, mistrz tworzenia mgły, który odwróci kota ogonem, zarzuci Ci wszystkie negatywne cechy, które sam posiada (uruchomi projekcję), będzie grał ofiarę, będzie zaprzeczał, będzie wmawiał Ci, że coś Ci się zdawało, będzie kłamał, będzie wmawiał, że sam plujesz jadem, że go obrażasz, że jesteś nienormalny i musisz się leczyć.

Narcyz zwykle odznacza się dość wysoką inteligencją, a wykorzystuje ją do swoich podłych zamiarów wobec ludzi, aby ich zgnoić. Aby zrobić komuś pranie mózgu, aby skutecznie zmanipulować, aby wywinąć się z odpowiedzialności. Narcyz stosuje gaslighting.

Jako zwinnych mistrzów manipulacji, działanie narcyzów nieraz przypomina częstowanie kupą zawiniętą w papierek od cukierka. Z zachęcającym uśmiechem na ustach Cię nim poczęstują, przy okazji zbierając szczere pochwały otoczenia za estetyczną oprawę takiego poczęstunku. A potem powiedzą Ci: „doprawdy nie wiem, czemu ci nie smakował. Być może nie masz wyczucia smaku, w przeciwieństwie do innych”.

Jak rozpoznać narcyza?

Narcyz traktuje siebie jak nadczłowieka, górującego nad tym szarym powszechnym motłochem, za który uważa innych ludzi. Dla niego inni to popłuczyny człowieka. Działa jak faszysta.

To człowiek nieraz uznawany przez otoczenie za błyskotliwego, pewnego siebie, zdeterminowanego, z charyzmą, nieprzeciętnego i urokliwego.

Ale może być też skrytym, udawać miłego i niepozornego, działać przez kogoś i dopiero w obliczu niepowodzeń wybuchać złością i pluć jadem.

Może kryć się pod ładną promienną buzią pełną uroku, tworząc atrakcyjny zestaw z eleganckim i gustownie dopasowanym odzieniem, z wyszukanymi dodatkami do tego, pierwszy podawać Ci dłoń na przywitanie z serdecznym uśmiechem na ustach  i zapraszając Cię na wystawny ekskluzywny bankiet.

Oprawa – piękny pancerz narcyza wyglądający jak naturalność – musi być. To podstawa. Ale spróbuj się tylko z nim w czymś nie zgodzić. Spróbuj zwrócić mu na coś uwagę. Spróbuj przedstawić mu niewygodną prawdę o nim samym. Będzie działać jak robot, któremu przepalają się przewody i nagle zaczyna wymachiwać wszystkimi kończynami, a głowa zaczyna mu się obracać dookoła. Towarzyszy temu trzeszczenie, lecą iskry, razi prądem i wydobywa się dym. Ale dalej to wszystko atrakcyjnie wygląda, jak swego rodzaju przedstawienie. Bo robot dalej jest w nowoczesnej srebrnej oprawie i naszprycowany jest inteligentną technologią. To Ty jesteś winny, bo źle się z nim obchodziłeś. Zignorowałeś instrukcję obsługi.

-To przy publice. A w swoich czterech ścianach zwykle ściąga swoją otoczkę. Tam już nie musi tak bardzo grać. Tam wszyscy już są dostatecznie zmanipulowani, aby uwierzyć w jego moc.

Narcyzów zdradzają ich oczy. W tych oczach jest coś takiego dzikiego, że będziesz nimi zaintrygowany. Najgorsze jest to, że w tych oczach niektórzy się właśnie zakochują. Ale tak poza tym, to w całym “uroku” narcyza.

Oprócz wyglądu i specyficznego sposobu bycia, cechą charakterystyczną jest szpanerstwo – otaczanie się drogimi i modnymi rzeczami, które mogą wzbudzić podziw. Drogi samochód, drogie wycieczki, drogi zegarek i ogólne “obrandowanie”. Do tego też bogaci ludzie z wyższych sfer. Ten materializm, obok dominacji, stanowi taką konstrukcję narcyza. Te środki materialne (i ludzkie) pomagają mu zwrócić uwagę na siebie. Jeśli zauważy coś, co chciałby mieć, u kogoś innego, będzie pałał nie tyle zazdrością, co zawiścią.

Narcyzi zdradzają. Emocjonalnie i/lub fizycznie. Raczej łatwo im to przychodzi, bo wiele osób kręci się przy nich odurzonych ich urokiem. Oni też zresztą kręcą się przy wielu osobach. Oczywiście, zdrada, to nie ich wina. Twoja albo kogoś innego.

Krótko: jak zachowuje się narcyz w towarzystwie? – Zadufany w sobie cwaniak, uznający siebie za szczyt atrakcyjności i sama jego obecność powinna wywołać “ochy i achy” wśród gawiedzi. Popisuje się, zaczepia, na siłę opowiada kawały i sam się z nich śmieje. Nie zwraca uwagi, czy ktoś sobie życzy jego towarzystwa czy nie – i tak “dogadza” swoją osobą. Jest nachalny i upierdliwy. Często robi wokół siebie dużo szumu. Głośno rozprawia o tym, co mu się wydaje i nie daje się przegadać.

Skąd się bierze narcyz?

Narcyzi są postrzegani często jako ludzie sukcesu z peerelowskich wyobrażeń, czyli kiedy wielu z nas wmawiano, że po swoje trzeba rozpychać się łokciami i być zdeterminowanym. Czyli działać bezwzględnie, dążąc do swoich celów. Bo inaczej ktoś ci coś zabierze. Zapewne to miało w jakimś stopniu wpływ na ukształtowanie osobowości współczesnych narcyzów. Narcyz jest niejako owocem takich dążeń, więc wśród wielu osób wzbudza dziś podziw.

Ale problem narcyzmu występuje od dawna. Bo skąd się na przykład wzięli narcystyczni rodzice wielu z nas i bezwzględni ludzie władzy? Narcyzmowi sprzyjają więc także skostniałe struktury administracji państwowej, która ma być uznawana za nieomylną, dyktującą warunki i wymagającą bezwzględnego podporządkowania się. Narcyzi często z takich struktur się wywodzą i w takich funkcjonują.

Wymienione wyżej warunki otoczenia, to jednak nie wszystkie czynniki kształtujące osobowość narcyza. Mogą to być bardziej zindywidualizowane czynniki występujące w jego najbliższym środowisku. A poza środowiskowymi czynnikami, także czynniki psychiczne i biologiczne. O tym jeszcze napiszę.

“Fasadyzm” narcyza

Narcyzi pilnują, żeby wszystko w ich otoczeniu było na tip-top. Ogromną wagę przywiązują do zapinania wszystkiego szczelnie na ostatni guzik, co jest objawem kontroli, żeby coś niewygodnego dla nich nie ujrzało światła dziennego. Właśnie żeby ukryć tą zgniliznę albo pustkę, która jest w ich środku.

Są totalnie egoistyczni, skoncentrowani tylko na powierzchowności, atrakcyjnym wyglądzie. To są osoby, które nie mają empatii. Zatem nie dziw się, że gdy mówisz im coś o wnętrzu, o swoich uczuciach, o pomaganiu innym, to odbija się to od nich jak od ściany. Oni nie wiedzą o czym Ty do nich mówisz, bo kompletnie tego nie czują. Co nie znaczy, że nie będą w jakiś sposób pomagać innym – oni doskonale wiedzą, że pomaganie innym pozwala na przywiązanie ich do siebie, więc nie omieszkają tego wykorzystać. To w końcu sprytni, inteligentni ludzie. Ale tak poza tym, ludzi uczuciowych, empatycznych, szczerze pomagających będą traktować jak mięczaków. To często też ich najgorsi wrogowie, bo potrafią dostrzec ich naturę i nie dawać się ich manipulacjom.

Ustawianie luster

Jeśli się sprzeciwiasz narcyzowi, dociera do niego, że nie jesteś jego lustrem. A jego celem jest właśnie ustawianie luster (czyli ludzi) w ten sposób, aby potwierdzały jego wyobrażenie własnego wizerunku. Narcyz złości się,  że mu się wymykasz ze standardów, a ta złość wkrótce może przemienić się w furię. Albo odtrąci cię bezceremonialnie, uważając, że nie zasługujesz na zaszczyt doświadczenia niezwykłej aury jego osoby.

Fanklub narcyza

Narcyz potrafi zjednać sobie grupę wielbicieli i wiedz, że wszystkie osoby, które znajdują się w jego zasięgu, będzie chciał zaciągnąć do tego grona. Bezustannie rekrutuje do swojego orszaku, aby zwiększać poparcie dla siebie. To niezaspokojenie uwielbienia dla siebie jest jednak jak studnia bez dna – narcyz ciągle odczuwa głód. Mimo to, a może właśnie dlatego, każdy dla niego jest cenny jako zdobycz. Ciągle stara się kontrolować zachowanie innych osób, cały czas ma rękę na pulsie, cały czas żyje w napięciu, że ktoś z jego adoratorów może czmychnąć i go zdemaskować.

Narcyz musi mieć rację. Zawsze

Nie ważne jakie narcyz będzie pleść bzdury niepoparte żadnymi teoriami i praktykami i toczyć własne wywody, przynudzając, jego racja musi być na wierzchu. I do tego dąży za wszelką cenę. Po trupach. Zadziwi Cię jego zaciętość.

Dziesiątki razy zapowie, że już nie będzie się z Tobą więcej kontaktować, bo nie spełniasz jego poziomu, by Cię zniechęcić do obrony. Albo ukarze odtrąceniem od swojej niesamowitości, po czym za Twoimi plecami, wśród swojego fanklubu, kontynuować będzie  swoje racje, oczywiście oczerniając przy tym Ciebie.

Jego działania będą w efekcie przypominać kneblowanie Ciebie, przygniatanie szafą, zamurowywanie w ścianie, plucie i sikanie na Ciebie, byle byś tylko nie podważał/nie podważała jego racji. Ukarze Cię wyeliminowaniem z jego grona i publicznie zlinczuje. A potem jeszcze usunie Cię ze znajomych albo zablokuje w social mediach. Bo to on podejmuje decyzję, kogo będzie wyrzucać na śmietnik. I nie ważne jak groteskowo to wygląda. Dla niego to nie jest groteska. A jeśli on twierdzi, że nie jest, to nie jest.

Czy można żyć w zdrowej relacji z narcyzem?

Nie ma mowy o żadnej normalnej relacji z narcyzem, bo on nie potrafi budować żadnej zdrowej relacji!

Jesteś z nim: czyli godzisz się na manipulowanie Tobą, górowanie nad sobą i kontrolowanie Cię. Albo nie godzisz się na to i nie jesteś z nim: czyli jesteś jego najgorszym wrogiem, zdrajcą, bo tak Cię odbiera, i w związku z tym będzie Cię bombardował swoim obrzydzeniem do Ciebie i gniewem. Nie ma nic po środku. Jego świat jest zero-jedynkowy: albo jesteś z nim, albo przeciwko niemu; albo świat jest dobry – czyli działa po jego myśli, albo jest zły – gdy nie działa na jego korzyść.

On nie podda się psychoterapii (pępek świata na psychoterapii?). Powie Ci, że to Ty powinieneś się leczyć i znajdzie setkę argumentów przy świadkach na poparcie tej konieczności, a część z nich do tego nawet przekona. A jeśli już jakimś cudem tam trafi, to powie psychoterapeucie, że to jakieś nieporozumienie, że się tu znalazł, ale ktoś tam powiedział, że ma przyjść, więc posłuchał pokornie i przyszedł (żeby zrobić teatr z sobą w roli głównej). Korzystając z okazji, przedstawi siebie jako ofiarę, opisując jak to źle jest traktowany przez tego kogoś, kto go tu przysłał. Ale tak w ogóle, to żegna, bo już mu się nudzi od samego przyjścia i to wszystko jest chore.

Narcyzi to totalnie antyspołeczne typy. Współczuję ich fanklubom. Stawiam krzyżyk na drogę, bo naprawdę nie widzę dla tych typów żadnej przyszłości. Oni są niereformowalni na własne życzenie. To jest zaburzenie osobowości. Tu można tylko współczuć.

Narcyz w social mediach

Jeśli chcesz sprawdzić, jak będzie machał żyletką na wszystkie strony, gdy poddasz krytyce, to co wyraża, to zapraszam do eksperymentu. Jeśli nie masz teraz nikogo takiego w swoim otoczeniu, to narcyzów można spotkać na Facebooku (który niestety idealnie sprzyja narcyzmowi:  mega tuba do trąbienia o sobie na różne sposoby). Sieczka! Ale wtedy już nie odpuszczaj. Spraw, aby poniósł odpowiedzialność za to, co pisze pod Twoim adresem.

Rasowe narcyzy nie kryją się pod jakimiś dziwnymi nickami i nie są anonimowi. Oni to tak na poważanie, pod swoim prawdziwym imieniem i nazwiskiem swoje wypociny wypisują, co świadczy o tym, że są przeświadczeni o swoich racjach i chcą je wszystkim zademonstrować.

Często szukają zaczepki, co, oprócz głodu uwagi, świadczy także o ich toksyczności, czyli chęci pożywienia się czyimiś emocjami, wyssania z kogoś energii. Chcą sobie kogoś podeptać, bo potrzebują adrenaliny i w ten sposób zastawiają sieć. Osobliwy trolling i hejt pod płaszczykiem dążenia do ogólnej prawdy i społecznego dobra (a w rzeczywistości – osobistej prawdy narcyza i jego korzyści). Powiem tylko jedno: obrzydliwe.

A tak na serio, jak już chcesz mu coś napisać, to napisz „żegnam na wieki. Mam nadzieję, że nigdy cię nie spotkam osobiście” i pod żadnym pozorem nie daj się sprowokować do dalszej wymiany zdań. Pod żadnym.

Zamykasz się na kontakt z tym typem/typką (zarówno w necie, jak i w realu). Zatrzaskujesz za nim drzwi. Niech sobie siedzi w swoim pustym świecie swojego własnego pancerza, bo on nie potrafi normalnie funkcjonować w społeczeństwie, ale tylko w sposób drapieżny.


Spodobał Ci się ten artykuł?


Udostępnij:
Pin Share

10 thoughts on “Jak rozpoznać narcyza? Jak działa i czy warto z nim utrzymywać relację?

  1. Świetne! Jestem po związku z taką narcyzką, ale dzielnie walczyłem i odkrywałem gierki/manipulacje.. i choć byłbym najdzielniejszym mężem i tak srogo oberwałem!

    1. Dziękuję za wpis. Związek z narcyzem jest związkiem nierozwijającym się, ale zawsze wyczerpującym. Żaden narcyz nie zrezygnuje z manipulacji, bo służą one osiąganiu własnych korzyści poprzez uwalnianie energii w innych ludziach. Karmią się tą energią. Nie są w stanie zapełnić swojej pustki samodzielnie i ciągle są głodni. To jak studnia bez dna. Wciągają do niej ludzi, którzy wchodzą z nimi w związek.

    2. Ja również jestem w związku z narcystyczną kobietą. Dojście do prawdy zajęło mi 2,5 roku. Pomogli mi w tym przyjaciele, rodzina, znajomi i psycholog terapeuta. Uzmysłowili mi , że to nie ze mną jest problem. Typowy, książkowy narcyzm.
      Gasslighting w wykonaniu mojej żony był prawdziwym majstersztykiem. Aby odejść musiałem zmienić FB, miejsce zamieszkania, całe życie praktycznie. Ale…. idzie ku lepszemu.

  2. Jestem kolejną ofiarą. Tym razem męskiego narcyza. Odszedł zostawiając mnie na pogorzelisku… Jakies 5 lat przed odejściem (gdy kompletowalam papiery rozwodowe) odegrał scenę: ogromny bukiet czerwonych róż, przeprosiny na kolanach i obietnica poprawy. “Głupi byłem!”- łajał się za 16 lat dręczenia swojej ofiary, czyli mnie, wraz ze swoja narcystyczną matką. Odszedł, bo lustro, czyli ja, zaczęło odbijać jego krzywy wizerunek (drwiłam z jego beznadziejnego zachowania, a on wpędzał mnie w poczucie winy z tego powodu). Pamiętam jego wyraz twarzy, jak doznałam olśnienia i stwierdziłam, że jest zupełnie innym człowiekiem, niż ten, kogo udaje. Był to początek końca mojej udręki. Wyjechaął za granicę i z oddali manipulował dziećmi. Ze mną nie chciał sie konfrontować. Mnóstwo goryczy jeszcze pośrednio mi zafundował. Aż zrozumiałam, że to narcyzm. Pasuje wszystko! Kolejne zagrożenie odczułam, gdy przekazał przez syna, że ma depresję, zgłosił się do szpitala. Kolejny raz, że potrzebuje rodziny i chce wrócić… Zbieram siły na podjecie drogi sadowej. Muszę oczyścić się z tego.

  3. Jestem kolejną ofiarą. Tym razem męskiego narcyza. Odszedł zostawiając mnie na pogorzelisku… Jakies 5 lat przed odejściem (gdy kompletowalam papiery rozwodowe) odegrał scenę: ogromny bukiet czerwonych róż, przeprosiny na kolanach i obietnica poprawy. “Głupi byłem!”- łajał się za 16 lat dręczenia swojej ofiary, czyli mnie, wraz ze swoja narcystyczną matką. Odszedł, bo lustro, czyli ja, zaczęło odbijać jego krzywy wizerunek (drwiłam z jego beznadziejnego zachowania, a on wpędzał mnie w poczucie winy z tego powodu). Pamiętam jego wyraz twarzy, jak doznałam olśnienia i stwierdziłam, że jest zupełnie innym człowiekiem, niż ten, kogo udaje. Był to początek końca mojej udręki. Wyjechaął za granicę i z oddali manipulował dziećmi. Ze mną nie chciał sie konfrontować. Mnóstwo goryczy jeszcze pośrednio mi zafundował. Aż zrozumiałam, że to narcyzm. Pasuje wszystko! Kolejne zagrożenie odczułam, gdy przekazał przez syna, że ma depresję, zgłosił się do szpitala. Kolejny raz, że potrzebuje rodziny i chce wrócić… Zbieram siły na podjecie drogi sadowej. Muszę oczyścić się z tego.

  4. Chciałabym podzielić się swoją historia o narcyzie, może pomoże to w jakiś sposób innym.
    Spotkałam na swojej drodze narcyza i wygrałam (chociaż on zapewne myśli że on wygrał), bo szybko się ta znajomość skończyła.
    Przyklad podręcznikowy. Miałam hobby, potrzebowałam pomocy żeby się rozwijać. Zaproponował dobrodusznie pomoc podpierajac to kilkuletnim doświadczeniem (jak się później okazało miał, ale doświadczenie sprzed ponad 15 lat! Teraz tylko nieudolnie próbował wrócić). Dodatkowo szybko w moich oczach spróbował zdyskredytować innych którzy potencjalnie mogliby mi pomóc, żebym została przy nim. Dałam się nabrać.
    Zachowywal się jakby grał na scenie. Każdy ruch wymierzony, każde słowo wyważone. Artysta. Główna rola w swoim przedstawieniu. Zawsze czysto i porządek w domu, schludny, zadbany, uprawia sport, uczy się języka obcego, ma dobrą pracę i robi jeszcze kursy.
    Teraz wiem, że zobaczył we mnie ofiarę ponieważ miałam to czego nie miał on:młodość, umiejętności i pasję. Miałam szansę która on zmarnował. Na początku do rany przyłóż, ale szybko zapaliła mi się czerwona lampka, kiedy ciągle słyszałam że to co lubię jest ok, ale lepsze jest coś tam bo on lubi. Dobrze robię coś, ale on robi inaczej. Robię coś w inny sposób bo jest mi wygodniej, to nie, tak nie można. Próbował namawiać mnie do robienia rzeczy, których nie lubiłam, a wiedział że nie lubię. Moja praca z którą nie miał nic wspólnego jego zdaniem była dla mnie nieodpowiednia. Tworzył sytuacje w których potencjalnie mogłam się czuć niepewnie. Kiedy zwróciłam mu uwagę twierdził, że pomaga i że to dla mojego dobra, a ja wymyślam i widzę atak tam gdzie go nie ma. Próbował mnie złamać, jednak nie wiedział, że mam już za sobą taki bagaż doświadczeń, że znam swoją wartość. Pochodzę w końcu z rodziny pełnej toksykow.
    Potem bardzo mnie uderzyła następująca sytuacja: rozmawialiśmy przez internet, napisał że idzie coś robić. Odpowiedziałam, że w takim razie nie przeszkadzam, a on “jak będziesz mi przeszkadzać to Ci wtedy powiem”. Inna sytuacja, powiedział, że “jeśli kiedyś będę gadać bzdury których on nie chce słuchać, to po prostu wystawi mnie za drzwi, ale teraz jest ok” (!?). Chciał żebym go odwiedzała. Wkurzał się kiedy odmawialam. Dla mnie ta relacja była czysto biznesowa, a on sobie za cel postawił mnie oczarować i posiadać.
    Kolejną niezrozumialą wtedy rzeczą były dla mnie rozmowy z nim. Cokolwiek mu się opowiedziało, szukał w tym mojej winy. Ktoś coś zawalił? “A może ty zrobiłaś to i dlatego?” Ktoś coś zrobił dobrze? “I co z tego?”. Ktoś coś zrobił w dziwny sposób, nawet jeśli to nie miało nic wspólnego ze mną? “Może tak miało być!”. Zawsze wiedział lepiej, tak jakby tam był I wymyślał argumenty z d… Byle wyglądało na to że ja nie mam racji. Zwróciłam mu więc uwagę, że wydaje się zawsze wiedzieć lepiej. Wściekł się, strzelił focha,a jak zobaczył że nie działa to wrócił.
    Chwalił się znajomościami których tak naprawdę od lat nie było, żeby mi zaimponować. Próbował wszystkiego!
    I ciągle powtarzał że nie mogę mojego hobby robić dla pieniędzy (mimo że robiłam to czysto hobbystycznie, nie miałam póki co planu na tym zarabiać, a pracowalam w zupełnie innym zawodzie!). Mówił również że mało komu się udaje coś w tym osiągnąć, a jak zwróciłam uwagę że mnie zniechęca to stwierdził (oczywiście był foch i afera), że mnie uświadamia i pomaga. Tak samo mówił o swoich starych wspólnikach, że zależało im tylko na zarobku. Widocznie sam miał jakiś kompleks z tym związany. Mówił też że nie chciałby tego sam robić profesjonalnie, chociaż potrafi, ale po prostu mu się nie chce bo ma życie takie jakie ma i tak jest dobrze (bo chciał żebym ja też nie próbowała). Cały ten czas dążył niby przypadkiem do stworzenia ze mną relacji romantycznej.
    Potem było jeszcze więcej pretensji, złośliwości i dołowania, wszystko robiłam źle, pomysły miałam złe, nawet problem ze nie ma mojego telefonu albo maila, bo kontaktowalismy się przez portale społecznościowe. To było bardzo dziwne. W końcu powiedziałam wprost, że jeśli szuka kogoś kogo będzie przestawiać, to bardzo, bardzo źle trafił. Oooo, ale się wtedy wściekł! Wybuchł! Jego plan został przejrzany.
    Zaczęłam się odsuwać. Zobaczyłam, że ta relacja nie daje nic pozytywnego, a wręcz zaczyna mnie irytować i dołować, bo jak utrzymywać z kimś relacje kiedy ciągle jest się winnym, trzeba znosić fochy i awantury o abstrakcyjne problemy?
    Nie pamiętam już czy groził swoim odejściem i ile to jeszcze dokładnie trwało, ale skończyło się niedlugo potem ponieważ nie chciałam przystać na jego warunki tzn. Nie chciałam z nim romansować. Zrobił z siebie poszkodowanego a mnie teatralne wyrzucił ze swojego życia. Niby. Bo kolejne dni próbował wzbudzić poczucie winy i uzalal się nad sobą (jednocześnie wysyłając mi zdjęcia z wycieczki na której niby się świetnie bawił!) i tym jak bardzo go wykorzystałam. JA?
    Niestety jak wspomniałam nie wziął pod uwagę tego, że traktuje go wyłącznie jako partnera w biznesie. Zauważyłam już dawno, że jest zaburzony chociaż nie wiedziałam że to narcyzm. Męczył, ale go olałam. On chyba myślał że będę go przepraszać i błagać o jego towarzystwo. Napisał że nie możemy już dalej kontynuować naszej współpracy. Odpowiedziałam, że się domyśliłam. Powiedział, żebym poszła współpracować z na początku wspomnianymi osobami które dyskredytowal (bo były lepsze od niego tak naprawdę, działały w tym fachu na bieżąco). Chyba myślał że nie pójdę.
    Odezwał się ponownie po tygodniu, sam, niby żeby zapytać co u mnie i czy kontynuuje to co robilam. Potwierdziłam, życzył szczęścia i zamilkł. Widocznie liczył że zrezygnuje bez niego.
    Ponownie odezwał się po dwóch tygodniach, specjalnie się pochwalilam że idę do “konkurencji”. Życzył powodzenia i znikł, żeby za parę dni zapytać czy nadal robię to samo!!! Musiał się modlić dzień i noc żeby mi nie wyszło!
    A ja tylko obserwowałam co jeszcze się wydarzy.
    Następnie niedługo później okazało się, że… On sam szuka nowych wspólników! Napisał to na portalu społecznościowym tak, żebym na pewno widziała. Najwyraźniej chciał, żeby było mi przykro. A pamiętajmy że cały czas się wcześniej upierał, że ma swoje życie i to nie dla niego. Kilka dni później koniecznie dodał zdjęcia. Kiedy zabrakło mojej reakcji wysłał te zdjęcia z informacją o swoim nowym teamie bezpośrednio do mnie. Znów z pytaniem czy aby nie zrezygnowałam i mógłby się nakarmić moja porażka.
    Szala się przechylila kiedy dodał zdjęcia z cudownej wycieczki z kobietą. Z kobietą którą kończył związek i się wyprowadzała w momencie kiedy zaczynaliśmy współpracę. Ich związek się skończył, bo “to nie było to i powiedziałem jej żeby odeszła”. Pamiętam ją. Była cicha i stąpała po domu na palcach, musiała być już wyssana z życia! A teraz… Zabrakło mu ofiary i namówił ja do powrotu! Mam nadzieję, że obudzi się ona zanim będzie za późno.
    Dodam że z inną kobieta był w tym czasie w trakcie rozwodu po wielu latach małżeństwa.
    Natychmiast po tym zablokowałam go gdzie się dało. Uświadomiło mi się jak chora jest to osoba i jak bardzo nie chce mieć z nią nic wspólnego.
    W międzyczasie znalazłam tę stronę i wszystko ułożyło się w całość. Bardzo dziękuję za wiedzę na niej przekazaną, na pewno pomogła już wielu osobom i wielu pomoże się doinformowac i pozbyć się toksykow z życia! Bo to jedyna droga. My nie wyleczymy narcyza, zostawmy to specjalistom, zadbajmy natomiast o nasze zdrowie!

    1. Jakbym czytała o moim teściu. Teściowa to duch chodzący na palcach i spełniający zachcianki jaśnie pana zanim je wypowie.

  5. Chciałabym podzielić się swoim doświadczeniem, bo sama wiem jakie to jest pomocne i podnoszące na duchu, czytanie że innym osobom przytrafiają się podobne rzeczy co tobie. Przedstawiony tu opis narcyza zgadza się kropka w kropkę z moim byłym chłopakiem. Byliśmy ze sobą 2 lata i to on zerwał ze mną, na moje szczęście – ja nie byłabym do tego zdolna w ówczesnym stanie psychicznym. Opiszę kilka rzeczy, które od początku były gigantycznymi czerwonymi flagami, a które ja, niedoświadczona z narcyzami i zakochana, zignorowałam:

    1. Paskudna zazdrość.
    Za każdym razem gdy malowałam się do wyjścia musiałam się tłumaczyć, dlaczego to robię. Nie mogłam mieć kolegów – uważał, że posiadanie znajomych i przyjaciół innej płci “nie jest normalne”. Nie mogłam nawet wspomnieć o moich poprzednich związkach bez złośliwych komentarzy, gniewu i obrażania się z jego strony. Nie mogłam wyjść do klubu sama koleżankami – jak raz tak się stało, to w nocy przez telefon zerwał ze mną i kazał wypieprzać z jego domu (mieszkaliśmy w mieszkaniu po jego rodzicach). Nie dało się mu przemówić do rozsądku, a ja – przekonana, że w takim razie musiałam zrobić coś okropnego, w paskudnym poczuciu winy – spałam wtedy u rodziców i następnego dnia wróciłam do niego praktycznie go PRZEPRASZAJĄC za tą sytuację. Jakoś mi wybaczył (sic!). Chyba nie muszę dodawać, że nigdy go nie zdradziłam? W trakcie związku byłam tak zaślepiona, że nie myślałam o innych facetach, ba!, wręcz ich unikałam z obawy o oskarżenia. Doszło do tego, że czułam się nieswojo jadąc ze swoim kolegą z pracy sama w windzie – bo co, jak on jakimś cudem ON się tym dowie…? Szczyt zazdrości i kontroli: kazał mi mu pokazać historię transakcji na moim koncie bankowym, żebym udowodniła, że nie byłam w klubie poprzedniego wieczora. Pokazałam. Do tej pory jestem na siebie zła, że uległam tej obrzydliwej, paskudnej, uwłaczającej manipulacji. A on mnie za to nigdy szczerze nie przeprosił.

    2. Czułam się przy nim… niebezpiecznie.
    Cały czas zwracałam uwagę na to, co mówię. Bałam się mówić szczerze co myślę, naginałam prawdę tak, żeby nie był na mnie zły. Jego brak empatii po jakimś czasie zaczął pokazywać się w codziennym życiu – nieraz kiedy byłam z czegoś zadowolona i uśmiechałam się do niego, całą sobą, próbując go tym uśmiechem zarazić – napotykałam ścianę, zimne oczy i pogardliwy komentarz. Kiedy po kolejnej kłótni płakałam z bezsilności, kolejny raz próbując mu wytłumaczyć swój punkt widzenia, patrzył na mnie i śmiał się (dokładnie, głośno się śmiał). Nigdy w trakcie płaczu nie próbował mnie pocieszyć czy przytulić. Miałam wrażenie, że muszę zachowywać się w odpowiedni sposób, żeby zasłużyć na jego uczucie i aprobatę. Nie wiedziałam, co go striggeruje.

    3. Lustereczko, powiedz przecie.
    Miałyście kiedyś tak, że facet idąc ulicą częściej przegląda się w witrynach sklepowych niż wy? Ja na początku uważałam to za coś niewinnego, może nawet uroczo śmiesznego. Dopiero potem połączyłam kropki. Dla niego wizerunek który prezentował znajomym (i obcym) był niezwykle ważny. Uważał, że praktycznie cała ludzkość to nic nie warci debile i śmieci (tak, mówił mi o tym wprost!), ale paradoksalnie musiał się przed nimi prezentować nienagannie. Czasem szykował się do wyjścia dłużej niż ja. Wśród znajomych nie mogłam w żaden sposób z niego zażartować czy nic powiedzieć, bo odbierał to jako “brak lojalności” i burzyło to jego wyjściowy look. Czasami odnosił się do mnie w taki sposób, jakbym miała być modnym dodatkiem do tej persony którą kreował. Lubił się mną popisywać przed znajomymi i opowiadać, jaka jestem wspaniała i idealna (zanim przestałam go wielbić i zaczęłam kwestionować jego wybory).
    W ​domu straszna fleja rozrzucająca wszędzie śmieci, odwlekająca sprzątanie w nieskończoność i zrzucająca na mnie wszystkie obowiązki.

    4. Nadczłowiek.
    Tak jak już napisałam – inni ludzie to byli nic nie warci idioci. W każdym przyjacielu, znajomym, rodzinie potrafił znaleźć mnóstwo wad. On był tym inteligentnym, cwanym, sarkastycznym, wysokim i przystojnym wśród pospólstwa. Nie było sensu wychodzić ze znajomymi, chyba że w celu popisania się przed nimi, obśmiania ich lub wykorzystania ich do stawiania drinków i najebania się do odcinki za darmo. Moje argumenty w dyskusji nie miały sensu, jeśli nie zgadzały się z jego punktem widzenia (jedynym właściwym). Pójście na kompromis z takim człowiekiem było niewykonalne. Gardził emocjami, nazywał mnie histeryczką, nadwrażliwą, na koniec psychiczną i wariatką. Im bardziej ja się frustrowałam i cierpiałam, z tym większym lodowatym spokojem na mnie patrzył, z góry, czerpiąc satysfakcję z mojej bezsilności.

    5. “To przeznaczenie” blablabla.
    Początek znajomości wyglądał jak w filmach, i czytając różne artykuły mam wrażenie że jest to motyw powtarzający się przy związkach z narcyzami. Po raptem kilku spotkaniach zaczął zapewniać mnie o swoim gorącym uczuciu. Zalewał mnie wiadomościami, pisał mi praktycznie rozprawki o moim ciele i w jaki sposób sprawiam, że on się czuje. Szybko zaczął snuć fantazje o przyszłości. Zapewniał że nie spotkał nigdy wcześniej takiej kobiety i że to jest coś wyjątkowego. Zaczął kupować mi drogie prezenty (mimo, że jego właściwie nie było na nie stać, a ja się wzbraniałam). To wszystko sprawiło, że łatwo dałam się przekonać, że to jest książę z bajki i że właśnie przeżywam miłość swojego życia – i uwaga, dziewczyny, TO JEST BARDZO NIEBEZPIECZNE. Bo żyjąc z tym przeświadczeniem strasznie ciężko taki związek skończyć, nawet jeśli jest się nieszczęśliwym i nie ma nadziei na poprawę. Jeśli codzienność z kimś jest nie do zniesienia, to naprawdę nie ma znaczenia w jakich okolicznościach się poznaliście i jak fajnie było przez pierwsze kilka miesięcy.

    6. Miałam być nim.
    Miałam być po prostu jego damską kopią. Dostrzegł we mnie wszystkie te cechy, które widział u siebie i które wielbił. Często z zachwytem powtarzał, jacy jesteśmy do siebie podobni i jakie to jest wspaniałe. W jego fantazjach mieliśmy być my kontra świat. Gdy podczas życia razem okazało się, że nie we wszystkich aspektach jesteśmy tacy podobni, że moja głowa to nie jego głowa, i że czasem chcę od życia innych rzeczy – wtedy się zaczęło sypać. Wtedy zaczęłam być według niego “nieracjonalna” plus wszystkie inne epitety o których pisałam już wcześniej. Nie potrafił zaakceptować tych części mnie, których nie rozumiał – a nie rozumiał mnóstwa rzeczy ze względu na swój brak empatii.
    Pamiętam, co rzucił do mnie przy rozstaniu, na koniec: “jesteś moją marną kopią”.

    Przepraszam, że się tak rozpisałam. To oczywiście nie są wszystkie sytuacje, które miały u mnie miejsce – do niektórych nawet nie po prostu nie chcę wracać. Jednak wyrzucenie z siebie tych wspomnień jest pomocne, a mam nadzieję że ich czytanie komuś też pomoże. Może ktoś zatrzyma się na chwilę i spróbuje przejrzeć przez tą duszącą mgłę narcyza i zobaczy, co tak naprawdę ma miejsce w jego związku.

    Ja teraz mam się dobrze. Leki i pół roku terapii bardzo pomogły. Jestem teraz w szczęśliwym, normalnym związku i tylko czasem z przerażeniem wracam myślami do tamtej relacji.

    Pozdrawiam wszystkich czytających bloga i życzę samych zdrowych relacji <3

  6. Cześć, jakbym czytała o sobie… nic dodać, nic ująć. 10 lat w takim związku. W ogóle nie zdawałam sobie sprawy o co chodzi. Wiedziałam tyko, że coś jest nie tak jak powinno być. Głupia ja. Ale zaczęłam drążyć i odkryłam. Nie wiem co teraz a raczej wiem tylko bardziej nie wiem jak mam się zachować. Nie mieszkamy razem, na szczęście i od kilku tygodni się nie spotykamy. Podczas ostatnie spotkania powiedziałam mu, że to koniec ale tak mną zakręcił, że ostatecznie stanęło na przerwie. Tylko, że ja już nawet nie chcę mieć z nim żadnego kontaktu ale moje poczucie odpowiedzialności każe mi się z nim spotkać i definitywnie zakończyć ten chory związek. Nie wiem co mam zrobić, jestem kompletnie rozbita tym bardziej, że to już trzeci toksyk w moim życiu…każdy na inny sposób.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.