18 kwietnia, 2024

Nowe życie. Uwolnienie się. Czy warto?- Warto! Uwaga! Brutalna prawda

Udostępnij:
Pin Share
Źródło: Pixabay

Gdy Ci już przyjdzie uwolnić się z toksycznego związku, to staniesz w pewnym momencie twarzą w twarz z samym sobą i z samym sobą będziesz musiał się zmierzyć.

Przyjdzie Ci uwolnić się od siebie.

Siebie – starej wersji.

Co się wówczas pojawi? Co stanie Ci na drodze?

Ja myślałam, że stanęłam pod ścianą i dalej nie ma nic. Jest tylko czarno.

Zmierzysz się z myślami samobójczymi i doświadczysz efektu manipulacji Twoim otoczeniem, czyli poczujesz, czym jest kampania oczerniania.

Ale przejdziesz to.

Ja, mierząc się z tym, nie byłam na to gotowa. Nikt mi nie powiedział, że tak będzie. To był kryzys. Bardzo głęboki. Długo zastanawiałam się, czy o tym napisać. Zastanawiałam się wtedy, jaki sens ma ten blog. Bo, przecież robiąc pierwszy krok ku uwolnieniu i konsekwentnie podążając ścieżką ku wyjściu, byłam przekonana o tym, że uwolnię się z tego toksycznego systemu, w który zostałam wpleciona i w końcu zaczerpnę głęboko powietrza. W końcu będę mogła rozwinąć skrzydła, nabiorę wiatru w moje żagle, odżyję na maksa i będę przeszczęśliwa.

A tu nagle, wszystko, co po drodze budowałam, runęło i teraz nie mam już nic. Nie spodziewałam się, że doświadczę czegoś takiego. Jak miałam teraz powiedzieć, że te wszystkie porady, które dotąd zawierałam w moich artykułach z pełnym przekonaniem, nic nie są warte? Do niczego nie prowadzą. Wypadałoby przyznać się do tego, przestać się już wygłupiać i zamknąć ten blog.

To było w zeszłym roku. Nie miałam pojęcia, że dojście do siebie, uwolnienie się, będzie tak wyglądać. Że będę dodatkowo kopana. Że będę musiała doświadczać tego wszystkiego. Gdybym o tym wiedziała, to pewnie nie ruszyłabym się z miejsca i wybiła sobie z głowy jakąkolwiek chęć uwalniania się.

Tylko czym by się to skończyło, gdybym jednak nie postanowiła się uwolnić gdzieś ze 3 lata temu z przemocowego “partnerskiego” związku? – Przecież mój stan psychiczny był okropny, miałam już wszystko gdzieś i za chwilę miałabym gdzieś też swoje własne życie. To był rzut na taśmę.

To przejście na swoją stronę było cholernie bolesne. Ale inne być nie może. Teraz już wiem, że to po prostu tak wygląda. To jest naturalna konsekwencja kończenia procesu uwalniania. Wytrzymasz to, jeśli wytrzymasz stan odstawienia „narkotyku” w postaci toksycznej osoby (rodzica, rodziny, partnera i jego dysfunkcyjnej rodziny). A to też wytrzymasz, bo to zależy tylko od Twojej motywacji i woli. Wizji tego, co będziesz robić dalej. Potem idziesz dalej – do siebie. I zderzasz się z tym, co masz teraz przed sobą.

Odzyskiwanie siebie jest to coś tak mega potężnego, bo sięgasz do najgłębszych głównych korzeni, a to niesie silną transformację. Zatrzęsienie u podstaw Twojej osobowości. Dramatyczne przeżycie. Cholernie bolesne.

I cholernie osłabia. Przepoczwarzasz się. Im bardziej byłeś uwikłany w toksyczny układ, tym z większą siłą. Masz wtedy okazję się dowiedzieć, ile w tobie  i na tobie było naleciałości, które Cię hamowały, które Ci szkodziły, krępowały. Tylko wtedy. Wcześniej się tego nie dowiesz.

Dlatego potrzebujesz kokonu. Potrzebujesz ochrony. Potrzebujesz bezpiecznego azylu. Wsparcia. Potrzebujesz już wtedy znać swoje wartości (zidentyfikuj je TUTAJ) i zacząć się nimi wypełniać. Poznać siebie na tyle, że wiesz, co jest dla Ciebie ważne. Musisz to wiedzieć, bo inaczej rozsypiesz się w pył. Pozostaniesz oczyszczony, a stąd pusty i to Cię załamie do cna. Zatem musisz wiedzieć, czym żyć będziesz i zacząć tym żyć. Musisz wiedzieć, po co cierpisz. Musisz znać swoje granice i stać na ich straży. Bo doświadczysz tornada. Tak wygląda zmierzenie się z samym sobą.

Przeżyjesz to. Przetrwasz to. A wtedy będziesz już innym człowiekiem. Ja jestem.

Źródło: opracowanie własne za pomocą narzędzia draw.io

Co możesz w związku z tym zrobić? Jak się jeszcze przygotować? Jak żyć?

Po pierwsze wiedzieć o tym, że proces uwalniania się z toksycznywch więzów tak właśnie przebiega, że dochodzisz do etapu uwalniania się od siebie. Etapu, w którym masz okazję zobaczyć, że sam dla siebie nie jesteś przyjacielem.

Po drugie obserwuj to, co się pojawia w tej transformacji. Swoje uczucia i doświadczenia. Wiedz, że to normalne w takiej sytuacji. Że ja też tego doświadczałam. Jeśli będziesz się czuł bardzo przytłoczony, osłabiony, po prostu zgłoś się do psychoterapeuty albo skontaktuj się ze mną na czacie.

Po trzecie: jeśli będziesz odczuwał przykre konsekwencje kampanii oczerniania, to zgłoś się do prawnika specjalizującego się w prawie cywilnym, a w szczególności w zakresie naruszania dóbr osobistych. Nie stać Cię? – wnieś pozew o naruszenie dóbr osobistych bezpośrednio do sądu, wnioskując o zwolnienie z kosztów z powodu trudnej sytuacji materialnej (wzory dostępne w Internecie). Na toksycznych musisz zadziałać konsekwentnie. Wkrótce o kampanii oczerniania napiszę odrębny artykuł.

Są na to wszystko rozwiązania!

Straszne to doświadczenie?

– Tak. Dla mnie było straszne. Ale w sumie nie masz innego wyjścia, będąc w toksycznym przemocowym związku.

Co Ci da uwolnienie?

Pozbędziesz się w znacznej mierze lęku. Będziesz wychodzić naprzeciw lękowym i stresującym sytuacjom. Zobaczysz, że lęk to efekt bycia w niewoli, hodowany celowo do gigantycznych rozmiarów. Zmierzysz się z nim i osłabisz go. Będziesz mieć więcej przestrzeni, aby mu się przyjrzeć na spokojnie. Zobaczysz, że więcej szans będziesz mógł wykorzystać i więcej rzeczy robić “od ręki”, w ten sposób dostarczając sobie satysfakcji. Doświadczysz pełniejszego życia. Ono będzie miało smak. Wgryziesz się w nie, jak w ciasto. Zakorzenisz się w nim i pomimo ciągłego falowania, będziesz osiągał równowagę, płynąc tam, gdzie chcesz. Będziesz doceniał swoją energię i rozważnie nią zarządzał. Wejdziesz w nowe lepsze relacje – rozpoznasz je po tym, że nie zamęczają, ale są wymianą uwalniającą energię.

Warto zapamiętać:

Nowe rodzi się w bólach. Niestety.

Redukujesz ból przez zapewnienie sobie wsparcia i integrowanie się z wartościami, które Ci pasują, wcielając je po mału w życie własnym działaniem aż zaczną tworzyć Ciebie. Ale bólu się nie pozbędziesz. Musisz go doświadczyć. Nie ma innego wyjścia, jeśli chcesz mieć kontakt ze sobą, mieć swoją tożsamość i zachować spójność. Stare musi się załamać i rozwalić, abyś mógł wyłonić się Ty prawdziwy.


Życzę Ci prawdziwego życia jak najszybciej, jeśli jeszcze jesteś na ścieżce uwalniania!

Zakorzenienia w swoim życiu i czerpania z niego pełną mocą, aby wzrastać i kwitnąć zawsze naturalnie, zgodnie ze swoim cyklem. Rozpostarcia skrzydeł, aby sięgnąć tego, co dla Ciebie ważne i na swoich osiągnięciach móc się unosić.

Zawsze możesz stanąć na nogi i odpocząć.

Normalnego życia nam wszystkim!


Spodobał Ci się ten artykuł?


Udostępnij:
Pin Share

7 thoughts on “Nowe życie. Uwolnienie się. Czy warto?- Warto! Uwaga! Brutalna prawda

  1. Witam serdecznie.
    W telegraficznym skrocie moj proces autoterapii, w ktorym bylam kilkakrotnie na wizycie u psychoterapeuty trwa juz 4 lata.
    Dobrnelam do miejsca w ktorym potrzebuje pomocy by moc ruszyc do przodu, mianowicie:
    wychowalam sie w dysfunkcyjnej, toksycznej, niszczacej rodzinie (zarowno cala rodzina mamy jak i taty to rodziny patologiczne, pelne agresji, klamstw itp ) zdiagnozowalam u siebie
    1) zespol niezaspokojenia emocjonalnego – niezaspokojenia potrzeby przez opiekunow przez co probowalam je zaspokoic w niezdrowy sposob, zabiegajac o uznanie swoim kosztem
    2) ograniczajace oprogramowanie, system przekonan ktore mnie niszczy, sabotuje.
    Oprocz pustki, ktora nosze w sobie mam tez przekonania, ktore mnie niszcza.
    Moje dwa cele to przeprogramowac umysl na wspieranie, milosc i szczęscie. I drugi nauczyc sie wypelniac pustke od srodka i zaspokajac potrzeby, bym nikogo juz tym nie obarczala i przestala byc toksyczna przyjaciolka i partnerka.
    Prosze o informacje jakiejs terapii powinnam sie podjac i do kogo skierowac.
    Pozdrawiam

  2. Witam,
    Chcialabym prosić o radę w jaki sposób mogę wubrnąć z mojej sytuacji i poczuć sie normalnie i swobodnie z sobą samą. Wychowalam się w dysfunkcyjnej rodzinie -narcystyczna matka i nieobecny ojciec. Wyszlam za mąz za czlowieka, który okazal sie narcyzem, mieszkalam z nim 12 lat za granicą, jednak “mąz” stosowal przemoc psychologiczna i fizyczna wobec mnie i dwójki moich dzieci, więc wrócilam z dziećmi do Polski. Niestety nasz jedyny azyl to miejsce mojej mamy. Mam 38 lat, ale czuję się jak dziecko, bo tak mama mnie traktuje, ciągle krytykuje, muszę prosić ją o pieniądze itp. Niestety nie mam srodków finansowych, aby wynająć mieszkanie dla mnie i dzieci, póki co nie pracuję, bo choć skończylam studia, nie obronilam pracy magisterskiej i cięzko mi znalezc pracę. Zmagam się z depresją i zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi. Jest to cięzki czas i chcialabym ulozyc sobie zycie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.