25 kwietnia, 2024

Toksyczni rodzice. Jak działają i po czym ich rozpoznać?

Udostępnij:
Pin Share
ofiara-kokon-skrępowanie-przemoc

Żeby odpowiedzieć na pytanie, jak zachowują się toksyczni rodzice, trzeba najpierw przyjrzeć się, jak zachowuje się jakakolwiek toksyczna osoba.

Zacznę od przedstawienia działania toksyny w rękach osób toksycznych.

Toksyczni. Jak działa ich toksyna i dlaczego się na nią godzimy?

Osoba toksyczna, chcąc się dowartościować, wpuszcza nam “jad” powodujący, że czujemy się w jej obecności źle. Czujemy się opadnięci z sił. Czujemy się wyeksploatowani, wykorzystani. W kontakcie z nią – sparaliżowani. Nie jesteśmy sobą, nie mówimy tego, co byśmy chcieli, czujemy się przytłoczeni. Czujemy się też zdeptani, wpędzeni w poczucie winy, potraktowani jak ktoś gorszy i niepoważny, nasze uczucia i potrzeby zostały zignorowane. Po kontakcie z taką osobą potrzebujemy czasu, żeby się otrząsnąć. Mamy depresyjny nastrój, jesteśmy rozbici. Obwiniamy siebie, że daliśmy się wciągnąć (znowu) w rozmowę czy nawet zgodziliśmy się tylko przebywać w obecności tej osoby. Zastanawiamy się, po co nam to było.

Odpowiedź jest prosta: liczyliśmy na to, że ta osoba się zmieni. Liczyliśmy na to, że może nasze zachowanie sprawi, że ta osoba się zmieni. Zależało nam na akceptacji ze strony tej osoby.

Na zachowanie osoby toksycznej (tak jak i każdej innej) nie mamy jednak znaczącego wpływu, więc ponownie czujemy się wyeksploatowani. Toksyczna osoba musi sama chcieć się zmienić. A to niestety rzadko się dzieje. Najlepiej nastawić się, że wcale. Nie będziemy wtedy rozczarowani, a swoją energię będziemy mogli przeznaczyć na kontakt z osobą, która rzeczywiście wnosi coś wartościowego do naszego życia, a nie ma ochoty wysysać z nas soków. I na inne wartościowe dla nas rzeczy.

Osoba toksyczna jak pająk

Działanie toksycznej osoby można porównać do aktywności pająka, który plecie swoją klejącą sieć, aby złapać w nią muchę. Następnie paraliżuje ją swoją toksyną, otacza ją ciasno kokonem ze swojej nici i wysysa z niej sok aż w końcu naje się, wyssie wszystko i zostanie z niej tylko pancerzyk. Taki pusty suchy pancerzyk można wyrzucić i zająć się kolejną muchą. W praktyce osoba toksyczna może wykorzystywać kilka osób naraz. W rodzinie zwykle jest to najbardziej związana z toksykiem osoba. W jakiś sposób od niego zależna. Ofiarą toksycznego rodzica jest zatem jego dziecko. Wykorzystuje w tym wypadku swoją władzę rodzicielską.

Jak działa toksyczny rodzic? Po czym go poznać?

Poznać toksycznego rodzica można po samopoczuciu dziecka będącego w kontakcie z nim. W praktyce, z powodu stałego przebywania z takim toksykiem pod jednym dachem, dziecko ma obniżone poczucie wartości. Wynika to z tego, że toksyna jest wpuszczana z taką częstotliwością, że niemożliwy jest detoks. Dziecko nie może też odseparować się od rodzica, oczyścić i poczuć się lepiej (czyli jako wartościowe). Omotanie, przytłoczenie, skrępowanie jest silne i nie ma opcji, aby wyplątać się z tego niepostrzeżenie i bez bólu. Cechami charakterystycznymi w takim toksycznym układzie jest wspomniane niskie poczucie własnej wartości dziecka (to pozwala zatrzymać je w tym toksycznym związku) oraz depresja (poczytaj o przyczynach depresji w dysfunkcyjnej rodzinie tutaj).

Toksyczny rodzic (i każda inna toksyczna osoba) jest jak rak. Zmienia osobowość innej osoby, zmienia jej postrzeganie i w konsekwencji zachowanie tak, żeby toksykowi pasowało. Trzeba go wyrwać z siebie z korzeniami, aby w końcu poczuć prawdziwego siebie. Aby poczuć swoją tożsamość, poczuć wpływ na swoje życie i normalnie móc funkcjonować w otoczeniu.

Toksyczny rodzic jest jak pasożyt, który będzie ssał, ile wlezie, aż w końcu wykończy swoją ofiarę. Jednak jego celem nie jest wykańczanie. On chciałby ssać jak najwięcej i najdłużej, aby mógł się dowartościowywać. Całkowite wykończenie ofiary to takie “ryzyko przy pracy” i ostateczność. Dlatego też toksyczni rodzice miarkują bardzo oszczędnie uwagę dziecku, łudząco podobną do akceptacji dziecka, by po jakimś czasie wpędzić go byle czym w poczucie winy (czyli dowartościować się poprzez jego poniżenie). Ta uwaga wiąże dzieci do nich, tym ich karmią, ładują, by następnie tak naładowane wykorzystać. Ten cykl cały czas się powtarza. Dziecko jest zdezorientowane, ale zakłada, że takie działanie ze strony rodzica jest słuszne, racjonalne. Stara się zatrzymać uwagę rodzica na sobie, czyli robi wszystko, aby zyskać akceptację, a o te działania właśnie chodzi toksycznemu rodzicowi. To jest błędne koło, z którego bardzo trudno wyrwać się dziecku. Bardzo często nie zdaje sobie z tego sprawy, że jest ofiarą toksycznego rodzica, że żyje w toksycznym układzie.

Kto jest toksycznym rodzicem?

  • rodzic akceptujący dziecko tylko pod pewnymi względami, a więc taki, który często daje do zrozumienia, że dziecko jest “nie takie”, jakie by chciał i wmawiający, że musi się zmienić (nigdy on sam)
  • rodzic nadmiernie kontrolujący (nawet po osiągnięciu przez dziecko pełnoletności będzie kontrolował i układał dorosłemu dziecku życie) – chce wiedzieć o dziecku wszystko. Nie będzie miał oporów, by przeczytać jego pamiętnik. We wszystkich sprawach dziecka chce decydować – wybiera koleżanki i kolegów, sam wybiera nawet kolor farby do pokoju dziecka i zabawki, które mu się podobają, ignorując całkowicie zainteresowania dziecka.
  • rodzic ignorujący potrzeby dziecka i starający się przekonać, że chce za wiele. Robi to poprzez wpędzanie w poczucie winy
  • rodzic wmawiający dziecku, że nie czuje tego, co czuje – zaprzeczający uczuciom dziecka
  • rodzic, który wmawia dziecku, że stwarza mu tylko problemy
  • rodzic, który nie pozwala uwolnić się emocjom dziecka takich jak gniew, smutek (płacz), a nawet radość. Uważający te mocje za złe. W rzeczywistości sam boi się uwolnienia tych uczuć u dziecka, bo uważa je za zagrażające dla siebie. Chce natomiast trzymać dziecko w pewnych, stworzonych przez siebie ramach
  • rodzic, który poniża dziecko, w tym w obecności innych. Ośmiesza na spotkaniach rodzinnych i w towarzystwie znajomych. Opowiada o jego potknięciach, zawstydza go, wyśmiewa jego wybory i uczucia, czepia się, obraża dziecko, stosuje przemoc i popisuje się władzą nad nim innym osobom
  • rodzic, który podcina skrzydła i wątpi w możliwości dziecka
  • rodzic ciągle użalający się nad sobą i oczekujący od dziecka roli stałego słuchacza
  • rodzic wymagający stałej uwagi, troski i opieki ze strony dziecka, zaabsorbowania całą swoją osobą, humorzasty, wymagający zgadywania powodów swoich fochów (narcystyczny)
  • rodzic, który we wszystkich pomysłach dziecka dopatruje się problemów, gaszący entuzjazm
  • rodzic niestabilny emocjonalnie
  • rodzic nieumiejący nawiązywać i utrzymywać relacji z dzieckiem, a swój autorytet buduje na strachu
  • rodzic chłodny emocjonalnie, nie posiadający empatii
  • rodzic, który ignoruje cielesność, intymność i seksualność dziecka. Ignoruje naturalny wstyd z tym związany
  • rodzic, który swoje krzywdzące zachowanie wobec dziecka (przemoc) tłumaczy tym, że to ono zachowało się źle (w jego opinii) np. pyskowało, zdradziło rodziców, psuło im wizerunek. Świadczy to o tym, że nie wgłębia się w rzeczywiste powody zachowania dziecka, a jego zachowanie odbiera tylko w kategoriach zagrożenia bądź korzyści dla siebie. Czyli kierując się egoizmem.

Pyskowaniem dla niego będzie słowna odpowiedź na zaczepkę z jego strony albo krzywdzące epitety pod adresem dziecka.

Zdradą dla niego będzie, potocznie mówiąc, ucieczka z domu (nie lubię tego określenia – myślę, że adekwatnym określeniem w tym wypadku jest wyjście z domu z postanowieniem, że już już się do niego nie wróci z powodu krzywdy, jaką się tam doznaję. No ale liczę się z tym, że jest to dość długie określenie i trudno oczekiwać, że przyjmie się kiedykolwiek w mowie codziennej).

Zdradą dla toksycznego rodzica jest też opowiedzenie komuś, jakich krzywd doświadcza się w domu. Jest to również dla niego psucie wizerunku. Osoby, które w takim wypadku będą starały się pomóc dziecku, będą nazywane przez niego buntującymi przeciwko rodzicom.

Gdy miałam 18 lat i wyszłam w końcu z domu z zamiarem braku powrotu do niego, usłyszałam właśnie od rodziców, że matka mojej koleżanki, która starała mi się pomóc, buntuje mnie przeciwko nim. Zauważcie więc, że mentalność toksycznych rodziców się nie zmienia. Oni nawet nie dostrzegają tego, że ich dziecko jest dorosłe i może decydować o sobie. Nie przyjmują do wiadomości tego, że opuszczenie ich w sytuacji doznawania z ich strony krzywd może być samodzielną decyzją dziecka albo dorosłego już syna czy córki. Oni pojmują to w ten sposób, że to na pewno jakaś inna osoba musiała maczać w tym palce. Występuje więc całkowity brak wglądu w siebie, egoizm, brak empatii, a także pozbawianie praw dziecka z jednoczesnym przypisywaniem pełni władzy sobie – co akurat charakteryzuje osoby narcystyczne, o czym będę jeszcze pisać w innym artykule

Toksyczny układ z toksycznymi rodzicami

W toksycznej rodzinie występuje scalenie z dzieckiem zgodnie z podejściem “co twoje to i moje, a co moje, to nie twoje”. Opisałam to już powyżej na przykładach, podając, kto jest toksycznym rodzicem. Ale chcę to bardziej podkreślić. Dziecko nie stanowi odrębnej jednostki, bo toksyczny rodzic nie daje mu takich praw. To tak jak chromosom z tak zwaną satelitą na szczycie przyrośniętą do niego (taki mały “cycek”). Scalenie może trwać nawet, gdy dziecko wyprowadzi się z domu. Przykładem mogą być częste telefony mające na celu kontrolowanie życia dziecka, wzywanie do spraw “niecierpiących zwłoki” i wpędzanie w poczucie winy, gdy nie jest to możliwe (fochy). Także krytykowanie wszystkich potencjalnych i obecnych partnerów/partnerek życiowych dorosłego dziecka, przejmowanie na siebie spraw dorosłego dziecka itp.

Celem zachowania toksycznego układu stosowana jest często przemoc w różnej postaci (emocjonalna, psychiczna, fizyczna, ekonomiczna) stosowana przez toksycznego rodzica. Duży udział ma przemoc emocjonalna, szczególnie wpędzanie w poczucie winy i przekonywanie dziecka poprzez manipulację, że jest odpowiedzialne za jego dobre samopoczucie. Toksyczny rodzic stosuje pranie mózgu, czyli m. in. zaprzecza rzeczywistości i wpaja własną jej interpretację dziecku. Zastrasza. Ma to wszystko na celu pozbawić dziecko sił do obrony oraz wykształcić przekonanie w nim, że wszystko jest w domu OK, a jedyną osobą, która zaburza ten super układ jest dziecko.

Toksyczny układ z rodzicami to rodzina dysfunkcyjna, czyli nie działająca jak należy. Niebezpieczna dla właściwego funkcjonowania i rozwoju dziecka oraz dalszego, dorosłego życia. Niebezpieczna dla zdrowia. Ewakuuj się możliwie jak najszybciej.

Jeśli tkwisz w toksycznym związku z rodzicami, poczytaj koniecznie ten artykuł.

Jeśli chodzisz do szkoły i doświadczasz przemocy ze strony rodziców, przeczytaj, jakie konkretne działania możesz podjąć, aby się z niej uwolnić – tutaj.


Spodobał Ci się ten artykuł?


Udostępnij:
Pin Share

12 thoughts on “Toksyczni rodzice. Jak działają i po czym ich rozpoznać?

  1. Bardzo przydatny artykuł.
    Podoba mi się ostatnie zdanie, jeśli możesz uciekaj z takiego domu. Mnie sie udalo, natomiast mojemu bratu już nie. Prawdopodobnie to toksyczne działania moich rodziców wpędziły go w chorobę psychiczną, w ostateczności odebrał sobie życie. Ja do tej pory chodzę na terapię i jestem w trakcie uwalniania się od ich destrukcyjnego wpływu. Trudno uwolnić się od czegoś, co jest wpajane dziecku od najmłodszych lat. Dziś jako osoba dorosła zmagam się z wieloplaszczyznowymi problemami.

    1. Przemoc psychiczna (a taka jest każda przemoc), która trwa od dzieciństwa, jest ogromnym obciążeniem mentalnym, psychicznym, emocjonalnym dla dziecka i zagrożeniem dla jego rozwoju. To obciążenie niesione jest jeszcze potem przez długie lata. Sieje spustoszenie, pozbawiając poczucia własnej tożsamości, szacunku i akceptacji siebie. Przez długie lata taki stan stanowi psychiczną wegetację, a w związku z tym część osób, nie umiejąc uwolnić się spod mentalnego zniewolenia przemocą, niestety decyduje się na samobójstwo. Jest ono ostatecznym efektem długotrwałego niszczenia takiej osoby przez osoby dla niej ważne i/lub mające nad nim władzę (rodziców). Jest to niezmiernie przykre, że nie zapewniono takim osobom, w tym właśnie Pani bratu, dostępu do pomocy w porę i/albo zdecydował się z niej nie korzystać. Przede wszystkim, że nie widział już na horyzoncie możliwości uwolnienia się w inny sposób spod toksycznego balastu i bata, który wszczepili mu Pani rodzice… Jeśli jeszcze Pani tego nie zrobiła, proponuję Pani skontaktować się z psychoterapeutą dla własnej regeneracji. Podstawą naszego zdrowego funkcjonowania jest zapewnienie sobie dobrostanu psychicznego, czyli w skrócie można powiedzieć – takie doładowanie baterii, które w związku z długotrwałą przemocą były zawsze na wyczerpaniu.

    1. Bardzo dziękuję za ten komentarz.
      Bardzo się cieszę, że ten artykuł pozwolił na polepszenie relacji z córką. Mega!
      Gratuluję też chęci refleksji nad sobą, odwagi i otwartości. Jestem naprawdę pod wrażeniem.
      Pozdrawiam serdecznie 🙂

  2. Trafiłam na tą stronę po wysłuchaniu kolejnych przykrych słów mojej matki. Bardzo mnie zdziwiło to, ile rzeczy opisanych w artykule jest prawdziwych- odnoszących się do mojej sytuacji..
    Za niedługo skończę 21 lat i czuję się w rozsypce, ponieważ widzę ile złego mnie spotyka, będąc poza domem nie chce wracać do niego na samą myśl. Najgorsze jest to, że faktycznie mimo krzywdy ma się nadzieję że następnego dnia będzie inaczej, lepiej.. Wracając, mam prawie 21 lat, studiuję a raczej zaczynam 2 rok studiów dziennych i to jest problemem. Gdyby nie to, że się uczę, poszłabym do roboty, zamieszkałabym z chłopakiem i byśmy razem sobie poradzili. On też, tak jak i znajomi, którzy są wtajemniczeni radzą mi wyprowadzki i to jak najszybciej(jak to zauważono w artykule), jednak obecne są takie paskudne myśli, wręcz wpojone, że że nie dam rady, że jestem do niczego i pytania jak sobie poradzę kiedy będę bez rodziców. Bardzo trudno jest to wytłumaczyć i myślę że ten, który tego nie przeżył nigdy nie zrozumie jak ‘gównianie’ można się czuć.
    Po tym jak parę miesięcy temu lekko mówiąc podniesiono na mnie rękę, wyprowadziłam się do domu chłopaka rodzice byli w nie za dobrym stanie. Po kłótniach, łzach i poczuciu winy po miesiącu wróciłam spowrotem do rodzinnego domu. Teraz jest tak samo. Jedyne czego brakuje by było tak jak wcześniej, to podnoszenia na mnie ręki.
    Narazie mam nadzieję, że wytrzymam jeszcze te 2 lata, skończę studia i zostawię to wszystko za sobą.
    Ktos może powiedzieć, że studia gwarancji nie dają na przyszłość – wierzcie mi, ten kierunek naprawdę jest tego wart.
    Mam też zamiar pójść do psychologa. Kiedyś chodziłam jednak pani, której powierzyłam moje problemy lekko mówiąc zaniedbała je. Zmienię placówkę i zobaczymy co będzie dalej. Jedno wiem- nie ma opcji bym została w rodzinnym domu jako żeby mieszkać na stałe. Ja już się przekonałam, że oni się nie zmienią, na pewno nie ona.
    Dziękuję bardzo za artykuł, nie wiecie jak dobrze jest mieć nawet chwilowy wzrost poczucia wartości.

    1. Witam.
      Ja również dostawałem od Pani Katarzyny Płatnerz na początku takie mikroskopijne i chwilowe odczucia wzrostu swojej wartości.Dokladniej, to mieszankę zrozumienia, akceptacji, przyzwolenia, czy prawa, aby móc złapać się czegoś i powiedzieć, że wystarczy tłamszenia i panoszenia się w mojej głowie.
      Dziś po ponad roku od zakończenia bardzo ciężkiej relacji romantycznej z kobietą, poprzednich relacji i fatalnego małżeństwa, zyskałem na tyle dużo świadomości, energii, że czuję się lepiej.Jestem spokojniejszy i cenię swoje wartości, które były do tej pory postrzegane przeze mnie, jako kłopotliwe.
      Pamiętam, jak Pani Katarzyna pisała, że na odbudowę siebie potrzeba sporo czasu.

      Ale bardzo warto się przez ten czas przeczołgać.To jest tak trudny i bolesny proces, że bywają myśli o tym, aby urodzić się kimś innym, a nawet odejść.
      Odrzucenie ze strony matki i rodzeństwa jest uczuciem, które paraliżuje, obwinia, zawstydza, zaniża wartość i dusi człowieka.
      Często zastanawiałem się i pytałem siebie, czy człowiek rodzi się z jakimś rodzajem wady w mózgu, czy jest ukształtowany przez rodziców i otoczenie, że ma duże problemy natury psychicznej.
      Po czterdziestu jeden latach życia, wiem, że jedynymi słabymi punktami są i były słabe punkty rodziców i ludzi z otoczenia.
      Dziś rozumiem co znaczy dać sobie miłość, mieć ją do siebie samego.Jestem na początku tej drogi i coraz bardziej ciekawy ile dobrego mnie jeszcze na niej spotka.

      1. Dziękuję bardzo za komentarz, Panie Arku. Jestem naprawdę pod wrażeniem pana samoświadomości, a to jest klucz do tego, aby mieć fajne życie. Oczywiście tej świadomości nie wolno wyłączać – bo ona jest naszym kompasem 🙂

  3. To wszystko przechoszilem z pseudo rodzicami.
    Artykuł idealbie napisany w punkt
    Matka byla osoba ktora prowokowala ojca by nas bił.
    Przemoc trwala wiele lat.
    Dlugo by pisac dlugo.
    Mam zamiar zrobic im odwet bo bie odpuszcze wielu lat bicia przemocy emocjonalnej zawstydzania krytyki oklamywania krytykowania.
    Jam zrobic by oni za to odpowiedzieli co robili ?

    1. Największą karą dla nich jest pozbawienie ich dostępu do siebie. Czyli – krótko mówiąc – zerwanie z nimi kontaktu. Kurczą się wówczas. To piszę przez pryzmat czasu, a przede wszystkim doświadczeń. Ta złość, która się obecnie w Panu wyzwala, stanowi siłę do wyrwania się z toksycznych więzów. Ta złość to podstawa, aby się z nich uwolnić. To danie prawa głosu swoim uczuciom, prawdzie, zdrowiu i trzeba wówczas pójść za ciosem. Wtedy też wraz ze złością budzi się chęć odwetu i oczywiście można starać się pociągnąć ich do odpowiedzialności karnej. Ale to kolejne poświęcanie im energii, która w końcu powinna być spożytkowana na życie po swojemu, o które oni nigdy nie dbali. Zatem wystarczy im bezpardonowo zamknąć drzwi przed nosem i stać na straży swoich granic, a do tego nie bać się mówić prawdy – jacy są i jak się zachowują, wtedy kiedy sprawa tego wymaga. Ma się i tak nad nimi przewagę: właśnie dlatego, że zna się prawdę i myśli się samodzielnie. Oni nie mają żadnej: oni chcą tylko narzucić swoje kłamstwo i nie są zdolni do samodzielnego funkcjonowania w otoczeniu, ale tylko pasożytując mentalnie na kimś z najbliższego otoczenia.

      1. Mój chłopak zachowywał się jak toksyczny rodzic, moja matka również, chociaż nie we wszystkim podobnie. Chłopak mnie zaczął ignorować z dnia na dzień, bo śmiałam sobie nie życzyć, żeby oskarżał mnie o zdradę i kłamstwo, które wymyślił dlatego, że było mi przykro, że byłam chora i ciągle mi pisał, jak to idzie na cmentarz, gdzie może go złapać policja. Następnego dnia ukarał mnie za to pierwszy raz w życiu nie pisząc mi “dzień dobry, kochanie” i gdy napisałam do niego, dalej mnie ignorującego, odezwał się po dwóch dniach obrażony i oskarżając mnie o niestworzone historie oraz o to, że raz nie powiedziałam słowa “dziękuję za obiad”, co było wg niego usprawiedliwieniem na twierdzenie, że jestem egoistką, manipulatorką i że kłamię, że go kocham, i że on “myślał, że mnie kocha, ale jestem zła”. Zostawił mnie w depresji, mówił, że chce się ze mną ożenić, a ot tak się odwrócił. Jeszcze kazał mi się kilka dni później douczyć biologii, bo nie mogę być w ciąży. Dzień później założył sobie konto na portalu randkowym. Ze stresu poroniłam, on ma to gdzieś, a rodzina… Dzisiaj się oparzyłam, matka zaczęła się śmiać, a że śmiałam jej powiedzieć, żeby się do cholery nie śmiała, zaczęła mnie obwiniać o całe zło świata jak on, tylko że ona robi to od lat, on nie miał… był dobry do momentu, gdy mu zaufałam w pełni, potem się dość szybko zmienił. Powinnam być czujniejsza i się o to obwiniam, mimo że wiem, że tak się nie da, nie ufać nikomu i nie załamać się. Matka wie, że mam koszmary i widziała, że ryczę po nocach i nie mogę spać, a kwituje, że to ja ot tak za długo po prostu siedzę po nocach, jakbym była dzieciakiem, który robi coś głupiego i płaci za swoje zachowanie. Znajomi również, przyjaciółka w tydzień po tym, jak mnie zostawił i wiedząc, że mogę być w ciąży, kazała mi się udać do psychologa, bo jak mogę jeszcze coś do niego czuć. Gdy napisałam, że potrzebowałam nie psychologa, a przyjaciółki, obraziła się i zaczęła mnie umoralniać, jak to przyjaźń polega na tym, co ona za nią uważa. Przyznaję, po tym z premedytacją się do niej nie odzywam, nawet nie wie, że poroniłam, po co jej to wiedzieć. Mam dość tego świata. Nawet próbowałam czymś się zająć, poznawać kogoś nowego, ale nie mogę. I bardzo nie chcę brać leków, ale już ziołowe uspokajające nie pomagają, i boję się, że mi przepiszą psychotropy, a one mają za wiele skutków ubocznych, żebym była od nich zależna, nie chcę być od kogokolwiek zależna. Jak ktoś może mi mówić, że kłamię, że go kocham i że mówię to tylko dlatego, że chcę nim manipulować? Tak on zrobił, gdy mi wygarnął, że nie powiedziałam “dziękuję za obiad”. To jest chore.

        1. Za dużo toksycznych osób wokół, które wysysają energię. Aby kogoś chcieć poznawać, należy mieć siły, a skoro ich brak, to należy najpierw zacząć od regeneracji. Polecam psychoterapię, a medykamenty to uzupełniająco. Mniej przejmować się opiniami i zachowaniem tych osób, a skoncentrować się na sobie i robić swoje. Odejść, mieć ich w nosie. Oni nic rozwojowego nie wnoszą, ale tylko brak empatii (pustkę) i pasywną agresję. Mieli swoje 5 minut.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.