19 kwietnia, 2024

Więzi w toksycznym systemie rodzinnym (i nie tylko rodzinnym) a proces uwalniania. Co oznaczają, jak działają, do czego służą, jak się z nimi uporać

Udostępnij:
Pin Share
Źródło: Pixabay.

Bez względu na to, w jakim jesteś systemie: rodzinnym czy zawodowym, grupy rówieśniczej, a może po prostu w grupie skoncentrowanej na jakimś temacie, kulcie, celu, to jeśli są one toksyczne (czyli ich działanie opiera się na bezwzględnym przymusie, hierarchii, zaawansowanej kontroli jednostek, wyzysku, podtrzymywaniu lęku i bolesnych karach) – ich mechanizm funkcjonowania jest taki sam.

Jakkolwiek, cała Twoja życiowa wędrówka na tym świecie zaczyna się w miejscu, w którym przychodzisz na świat. I najważniejsze jest to, czym nasiąkasz nieświadomie już wtedy. Co bierzesz, co dajesz, co wnosisz stamtąd do swojego dalszego życia i czego Ci wówczas brakuje. A także to, co nigdy nie będzie Ci tam dane, a co powinno oraz co tam dostajesz, a nie powinieneś. To wszystko ma zasadniczy wpływ na Twoje dalsze życie, dojrzewanie, rozwój i usamodzielnienie się.

Na początek. Jakie masz więzi z rodziną?

Połączenia pomiędzy członkami systemu rodzinnego (i każdego innego w grupie ludzi):

  • zdrowe: nici porozumienia – istnieją gdy respektowane są granice osobiste członków systemu, osobista przestrzeń każdego z nich. Istnieją nawet wówczas, gdy jednostka dojrzewa, rozwija się, usamodzielnia się i opuszcza system, aby założyć swój własny (własną rodzinę).
  • niezdrowe: “sznur” (“lasso”), gdy nie są respektowane granice pojawiających się nowych członków w systemie, ale następuje ich zawłaszczenie i są oni kształtowani i wykorzystywani, aby realizować potrzeby wcześniejszych członków. Aby można było pójść dalej – usamodzielnić się, żyć po swojemu, założyć własny system nie ma innego wyjścia, jak tylko przeciąć sznur. Charakterystyczne dla dysfunkcyjnej rodziny.

Inicjowaniem wytwarzania połączeń i ich utrzymywaniem zajmują się rodzice. W zależności od ich osobowości i umiejętności społecznych w efekcie mogą być zdrowe lub niezdrowe połączenia z dziećmi.

Kiedy już masz dosyć (?) Czyli proces uwalniania się z więzi typu “sznur” na przykładzie. 5 etapów.

Schemat sposobu uwalniania się jednostki z toksycznego systemu (rodzinnego) w przypadku występowania więzi typu „sznur” („lasso”). (Swoją drogą, określenie „więzi” i „więzi rodzinne” nabiera nowego znaczenia…).

Pod rysunkiem – analiza poszczególnych etapów 1-5.

Źródło: opracowanie własne K. Płatnerz.

Umiejscowienie analizowanej jednostki (wskazanej niebieską strzałką) jest przypadkowe, podobnie jak liczba członków w systemie (rodzinnym). Dla przejrzystości wybrano jednak ograniczoną liczbę – oddziałującą bezpośrednio na jednostkę, która chce się uwolnić z toksycznego systemu.

Etap 1. Czyli: wszystko jest na swoim miejscu.

System (rodzinny) z uwikłaną w toksyczną relację jednostką. Powiązania pomiędzy członkami pozwalają ten system utrzymać (kanały). Rolą jednostki jest przejmowanie na siebie problemów i realizacja potrzeb jednostek zaburzonych. Jednostka stanowi obiekt uwalniania emocji przez pozostałych członków, rozładowywacz napięć (kozioł ofiarny, bohater rodzinny). Obciążona jednostka postanawia się wyzwolić. Znaczy: naturalny system ostrzegawczy w niej działa, który jej wskazuje na to, że warunki w nim panujące są dla niej szkodliwe.

Etap 2. Czyli: nieoczekiwany ruch i pościg

Kiedy jednostka pełniąca rolę obiektu rozładowywacza napięć zmierza ku wyzwoleniu się z toksycznego przemocowego systemu, za pomocą połączeń, które ma z pozostałymi członkami, członkowie starają się ją powstrzymać. Relacje stają się jeszcze bardziej napięte pomiędzy nią a pozostałymi członkami. Wszystkie siły systemu są skoncentrowane na tym, aby ją powstrzymać.

Etap 3. Czyli skrajne napięcia

Występuje silne oddziaływanie, aby powstrzymać uwolnienie jednostki z systemu. Niektóre więzi mogą się już zerwać. System ulega modyfikacji. Jednostka przestaje już pełnić swoją dotychczasową rolę.

Aby się uwolnić muszą istnieć jakieś czynniki wewnątrz jednostki, jak i na zewnątrz (które z jednej strony ją wypychają z systemu, a z drugiej przyciągają od zewnątrz). Ta energia wynika ze wzmocnienia i udoskonalenie jednostki – oznacza zdobycie i zgromadzenie nowych zdrowych zasobów: wiedzy o swoim położeniu, rozpoznania szkodliwości systemu i jego mechanizmu oraz strategii jego działania etc. Jest efektem nauki jednostki, posiadania własnej świadomości istnienia i jej oświecenia (konfrontacji zidentyfikowanych warunków panujących w systemie z warunkami otoczenia zewnętrznego i porównania ich ze sobą), a następnie na podstawie stwierdzenia występowania warunków w zewnętrznym otoczeniu, które pozwalają jej na powrót do zdrowia i rozwój, uruchomienia silnej wewnętrznej motywacji jednostki do tego, aby się wyzwolić.

Aby się uwolnić potrzebna jest siła gniewu. Bardzo ważne jest to, aby ta jednostka posiadała już na zewnątrz wsparcie. Choćby jedną osobę. Najlepiej taką, która wie, na czym polega uwalnianie się od przemocowej, toksycznej osoby i/albo wychodzenie z rodziny dysfunkcyjnej (najlepiej terapeuta uzależnień). Ale jeśli takiej nie ma, to przynajmniej jakąkolwiek życzliwą jej osobę, którą zna od dość dawna. Ta osoba będzie pełnić funkcję kotwicy. Im więcej kotwic, tym oczywiście lepiej. Ważne jest, aby miała „nagrane” bezpieczne miejsce, do którego się uda, gdy wyrwie się z tego toksycznego systemu (czyli po prostu z niego ucieknie).    

Hipoteza: toksyczny układ jest skostniały, w związku z czym może tylko zmieniać kształt, ale pod naporem sił odśrodkowych lub zewnętrznych pęknie.

Jeśli jednak nowe jednostki będą werbowane do systemu, aby zatrzymać jednostkę, która zamierza się uwolnić (tzw. flaying monkeys – pomocnicy systemu), to system zwiększa rozmiar i siłę, aby się jej przeciwstawić. Stosuje nasiloną manipulację, staje na drodze i uniemożliwia przejście, posuwa się do agresji i przemocy. Wymaga to więc zwiększenia nakładu sił po stronie jednostki ukierunkowanej na wyjście.

Bardzo ważne jest, aby jednostka nie poddała się tym siłom systemu i nie dała się ponownie wplątać w toksyczną sieć. Czyli nie poddawała się jego prowokacjom, nie wchodziła z nimi w dyskusję i nie zasilała systemu o nowe emocje (technika „szarego kamienia”). Czas się skończył. Bardzo ważne także jednocześnie jest, aby jednostka informowała na zewnątrz, że potrzebuje wsparcia i prosi o pomoc.  Jeśli się teraz podda systemowi, jej sytuacja będzie jeszcze gorsza niż przed próbą ucieczki.

Ważne jest także, aby nie informowała nikogo w tym systemie o swoich planach. Z pewnością system te informacje wykorzysta przeciwko niej. Należy pamiętać, że system uczy się, jak przeciwdziałać swojemu rozpadowi, a poza tym będzie dodatkowo karał jednostkę za próbę dezercji i zdrady systemu. Jednocześnie też wzmocni się poprzez dowartościowanie – będzie świadomy, że jest silniejszy od jednostki. Wmówi jej wówczas także, że na zewnątrz nikt jej nie pomoże (argumentem ma być to, że nie było dostatecznych sił na zewnątrz, które by były zdolne ją wyrwać, a to tłumaczone tym, że rzekomo nikt nie jest po jej stronie, że nikt jej nie lubi, że nie należy jej się żadna pomoc i nie było żadnych podstaw, żeby jej udzielać, że źle postrzega rzeczywistość i że w żaden sposób nie jest zagrożona w tym systemie, że nie jest jej wcale źle, że jest niewdzięczna członkom systemu itp. itd. Czyli typowe pranie mózgu, wpędzanie w poczucie winy, izolowanie od zewnętrznego otoczenia, zaprzeczanie i brak wglądu systemu w siebie).

Etap 4. Otwarcie na świat. Czyli zderzenie systemu z rzeczywistością i szanse (z których on nie korzysta, bo nie chce)

Rozerwanie toksycznych więzi pomiędzy jednostką a pozostałymi członkami systemu. Uwolnienie się jednostki („urodzenie się na nowo”).

Etap 5. Początkowa samotność i samodzielność jednostki. Zmiany w systemie po odejściu jednostki i nowe działania.

Następuje przeprojektowanie układu więzi w systemie. Relacje są bardzo napięte. Część z nich tworzy się na nowo, część jest wzmocniona. Część z nich w późniejszym czasie może jednak zostać rozerwana. Osoby pozbawione zasilania przez jednostkę, która odeszła, mają problem z wytworzeniem więzi z kimś innym z systemu, kto również nastawiony jest na branie. Dochodzi do konfliktów, przemocy (kontynuacja). System jest osłabiony z powodu braku jednostki, która dotąd pełniła określoną rolę w tym systemie i podtrzymywała status quo. Aby przetrwać, system będzie poszukiwał innej jednostki, która zapełni to miejsce i zapewni mu homeostazę, zredukuje napięcie. System skoncentrowany jest na werbowanie innej jednostki w „swojej sprawie” na jej miejsce. Stosuje naciski, manipulacje, pranie mózgu, obwinianie wobec wytypowanych jednostek systemu. W ten sposób walczy o to, aby nie zostały ujawnione problemy i niedomagania (dysfunkcje) systemu, ale była podtrzymywana fasada normalności. Walczy o przetrwanie. Kieruje się wstydem („co ludzie powiedzą”, gdy niewygodna prawda o warunkach panujących w systemie i jego problemach wyjdzie na jaw?).

Jeśli jednak w porę nie znajdzie jednostki, która zastąpi miejsce uwolnionej, a inni członkowie systemu pójdą za przykładem uwolnionej jednostki, to system coraz bardziej będzie się zbliżał do niewygodnej prawdy o sobie i poszczególnych członkach, którzy go podtrzymują.

Odtąd ten , kto odszedł z systemu staje się w przekonaniu tego systemu, jego wrogiem. Jeśli ta uwolniona jednostka nie ma wsparcia, jest atakowana przez ten system, aby sprowokować ją do interakcji, wejścia z powrotem do tego systemu i zajęcia swojej poprzedniej roli (hoovering). Jeśli jednostka unika interakcji z systemem i nie gra w jego grę mającą na celu ponowne wciągnięcie jej i wykorzystywanie jej energii, to zaczyna być atakowana pośrednio przez system – poprzez manipulowanie osobami w środowisku, w którym funkcjonuje ta jednostka (oczernianie, demonizowanie, pomówienia, udawanie troski członków systemu o tą jednostkę i zgrywanie ofiar tej jednostki). Wszystkie te zabiegi mają na celu sprawienie, aby odłączyć jednostkę od osób spoza systemu, sprawić, aby nikt jej nie słuchał, uciszyć ją, aby zapobiec ujawnieniu prawdy o systemie i członkach podtrzymujących fasadę normalności (aby nie gadała o tym. Chociaż ona w ogóle nie musi mieć takich potrzeb, aby opowiadać wszystkim, w jaki sposób ten system funkcjonuje, ponieważ wystarczy jej tylko to, aby mieć swoje własne miejsce i w nim się rozwijać. Zachowanie systemu natomiast wskazuje na to, jak bardzo jest on egotyczny i zamknięty na innych, nie posiadający szacunku wobec innych, nie respektujący granic, nie liczący się z uczuciami, emocjami i potrzebami innych osób, które wciąga w swój świat i werbuje do walki przeciwko uwolnionej jednostce). System stosuje projekcję, zaprzeczanie, wyparcie, obarczanie winą, byleby tylko odciągnąć uwagę od jego nierozwiązanych problemów. Czyli jest to kontynuacja utartych działań systemu wobec tej jednostki.

Należy zauważyć, że na etapie uwolnienia jednostki (5) nie ma już żadnych więzi pomiędzy nią a systemem. Nie ma, bo był sznur („lasso”), który ją w nim na siłę przytrzymywał. Żadne nici porozumienia nigdy wcześniej nie zostały pomiędzy systemem a nią wytworzone, pomimo tego, że przebywała w nim tak długo. Znaczy, że nie były dla trzonu tego systemu ważne. A obowiązek inicjowania wytwarzania tych nici leży po stronie tych członków systemu, których staż jest najdłuższy, czyli na przykład rodziców. Nie ma nic gorszego, niż zmuszanie dzieci do inicjowania, wytwarzania i podtrzymywania tych nici porozumienia z rodzicami, podczas gdy rodzice nie chcą tego robić.  Oznacza to natomiast już na wczesnym etapie dzieciństwa, tuż po narodzinach, a nieraz jeszcze przed, przerzucanie odpowiedzialności rodziców na dzieci i obarczanie ich winą za to, że nie potrafią tego zrobić albo robią to nieudolnie. To już jest obciążanie psychiczne na samym starcie i ten bagaż się powiększa i z tym bagażem dziecko chodzi, mając przekonanie, że jest złe albo że jest frajerem, bo nie może się spod tego ciężaru wydostać albo też jest obarczone misją ocalenia rodziny i odkupienia jej win, niesie ten krzyż rodzinny, bo uważa, że musi i że tak trzeba, skoro inni mu go narzucają i nie mają żadnych skrupułów, aby dalej go nosiło, o niego się potykało i upadało, powtarzając ciągle „powinnaś/powinieneś”. 

O więziach na koniec

Wolność to miłość. I to nie oznacza, „róbta, co chceta”, nie martwienie się, totalną olewkę, brak zasad i brak odpowiedzialności. Nie. To jest przegięcie w drugą stronę. Wolność to życiowa przestrzeń każdego z nas, której nikt inny nie ma prawa sobie zawłaszczać. Nikt nie ma prawa zarzucać na nią lasso. Jeśli więc uwolnienie się po to, aby tą życiową przestrzeń odzyskać, spotyka się z przemocą, agresją, manipulacją, zastraszaniem ze strony kogoś innego, to znaczy, że tu nie ma z jego strony żadnej miłości, ale chce on mieć swojego więźnia, błazna i worek treningowy. On nie zrozumiał tego, że każdy ma swoje osobiste granice i ma to gdzieś, że ten, kogo sobie obrał na swój przedmiot do zaspokajania swoich potrzeb, ma sam potrzebę posiadania własnej przestrzeni. Ma gdzieś tą jego przestrzeń. Tą przestrzeń chce zapewnić sobą i żeby ta jednostka żyła jego życiem albo on życiem jednostki według własnych bezwzględnych  zasad. Ma kompletnie gdzieś tą jednostkę. Burzy się tylko, gdy jednostka jest nieposłuszna mu, zepsuta, niepokorna. Bo to nie przynosi MU żadnych korzyści. Trzeba ją trzepnąć, aby coś się w niej naprawiło, nastawiło, potrząsnąć jak zacięty zegarek, aby mechanizm znowu ruszył. Albo walnąć, kopnąć w złości, kiedy jednak nie rusza i nie działa tak jak on chce. Póki jednak jednostka jest wartościowa, silna i mimo trudnych warunków, rozwija się osobowościowo, to chce ją mieć. Ona ma się rozwijać dla niego, po to, aby on mógł z niej czerpać.

Co przytrzymuje jednostki w tym toksycznym systemie?

– Wspomnienia dobrych chwil, dobrych zachowań i oczekiwanie, aż się powtórzą, wiara, że członkowie się zmienią, że zrozumieją swoje postępowanie i konieczność wybrania się na terapię, empatia, poczucie winy, przekonanie o własnej nieudolności, niesamodzielności, zastraszanie, wmawianie gorszości, ułomności.

W normalnych warunkach, w których istnieją prawidłowe relacje pomiędzy rodzicami a dziećmi, istniałyby elastyczne nici łączące system rodzinny z jednostką, która opuściła rodzinę (dorosłym dzieckiem). Opuszczanie systemu rodzinnego – rodziny pochodzenia jest czymś naturalnym na pewnym etapie życia, normalną koleją rzeczy w wyniku dojrzewania („wyfrunięcie z gniazda”) pozwalającym na założenie własnego systemu rodzinnego i skoncentrowaniu swojej energii na tym, aby mógł on zdrowo funkcjonować i rozwijać się. W nienormalnych warunkach zaś, takie odejście i usamodzielnienie się jednostki jest sabotowane przez ten system. Rolą jednostki ma być bezwzględne i ciągłe zasilanie tego systemu poprzez poddaństwo.

Nici porozumienia – Zdrowe relacje. Istnieją od zarania poprawnie funkcjonującego systemu, wytwarzane i pielęgnowane przez rodziców, następnie pielęgnowane przez rodziców i dzieci. Podstawą jest szacunek i respektowanie granic.

Więzi – zwyczajowa nazwa jakichkolwiek związków w rodzinnie. Zdrowych i niezdrowych. Również braku jakichkolwiek emocjonalnych więzi (istnienie tylko więzi krwi) opartych tylko na przeświadczeniu, że z rodziną trzeba utrzymywać kontakty, a do typowych „argumentów” zalicza się powiedzonka, że „rodzina to rodzina”, „ma się tylko jedną matkę” „ma się tylko jednych rodziców” „brat to brat” „siostra to siostra” itp. Takie bezrefleksyjne argumenty wynikają tylko z przymusu i zostały narzucone przez osoby, którym zależało na tym, aby na siłę zatrzymać członków w tym systemie, aby uzyskiwać z tego osobiste korzyści dla siebie. Służy to po prostu wykorzystywaniu innych osób. Jeśli są niezdrowe więzi (sznury), oznacza to, że nici porozumienia nigdy nie zostały wytworzone przez rodziców. Nie będzie ich też po odcięciu sznura („odcięcie pępowiny”). Jeśli system się nie zmieni, czyli w żaden sposób się nie poprawi, a już w szczególności gdy wzmocni w swojej dysfunkcji, usamodzielnienie jednostki jest możliwe jedynie w wyniku zerwania jakiegokolwiek kontaktu z systemem.  Nie ma co liczyć na to, że nici porozumienia (zdrowe relacje) zostaną nawiązane po zerwaniu kontaktu. Nie ma co zakładać, że „moja rodzina jest inna” i liczyć na to, że może się uda. To bardzo złudna asekuracyjna myśl. Jeśli system czynnie nie uczestniczy w psychoterapii, a w szczególności osoby, które stanowią jego trzon i dotąd ciągle były nastawione na branie, przemocowe, egotyczne, zawłaszczające, to nie ma żadnych szans na zmianę. Jednostka, która odeszła, nie ma szans, żeby to zmienić. Nadal jest i będzie postrzegana przez ten system tylko w kategoriach zasilenia tego systemu – wartości, jaką może mu dostarczyć.

Co robić po zerwaniu kontaktu z toksycznym systemem? 3 zasadnicze rady.

  1. Przeciwdziałanie samotności i negatywnym myślom o sobie

W sytuacji, kiedy jednostka czuje się samotna po odejściu i towarzyszą jej myśli samobójcze – bardzo ważne jest, aby poszukała wsparcia, skontaktowała się z psychoterapeutą, zadzwoniła pod numer dla osób w kryzysie psychicznym (całodobowe Centrum Wsparcia: 800 70 2222). Nawiązała kontakt z osobami jej życzliwymi (i to już nie chodzi o to, aby całe spotkanie poświęcać na roztrząsanie tego, co przeżywa, ale po prostu powiedzenie, że chciałaby się spotkać, bo czuje się trochę samotna po odejściu i musi pozbierać swoje życie do kupy, odnaleźć się w nim na nowo i już. Dalsza część spotkania może polegać na graniu w gry planszowe albo gadaniu na temat pogody. Co kto lubi. Chodzi o sam kontakt z osobą życzliwą i poczucie, że ma się z kimś pozytywne zdrowe relacje).

2. Ponowne zagruntowanie

Bardzo ważne też jest, aby mimo wszystko posiadać pewne korzenie, bo inaczej ma się wrażenie, że się lewituje gdzieś w próżni. Trzeba mieć tą przestrzeń na rozwój, ale trzeba też mieć poczucie pewnej stabilizacji, ugruntowania. To jest jak drzewo, które posiada korzenie, ale jednocześnie też przestrzeń, aby powiększać swoją koronę. I do tego właśnie trzeba mieć jakieś połączenie ze swoim łańcuchem pokoleniowym. Jak to zrobić, aby nie wejść znowu w ten toksyczny układ? – Pisałam o tym również tutaj. Ale napiszę jeszcze tu, korzystając z okazji: nie odrzucać wszystkiego z przeszłości, ale wybrać z niej to, co było dobre: na przykład jakieś zachowania rodziców, z którymi się zgadzamy i które warto rozwijać, jakieś zdrowe przekonania, z którymi się zgadzamy, myśli, sposób działania, ich zainteresowania. Nie rezygnować z tego, jeśli nam to też odpowiada. Ważne, żeby to było zdrowe i z nami rezonowało. To są te elementy zdrowej, niezatrutej tkanki systemu, które warto wydobyć. Wybrać to. Oddzielić ziarna od plew, żeby nam wszystko to, co się w tym podobało – te pojedyncze elementy, ani się źle nie kojarzyły z całym chorym systemem, ani też nie żyliśmy w przekonaniu, że nie możemy tego sobie wziąć od rodziców i innych członków tego systemu. Bo możemy. Nie robimy im tym żadnej krzywdy. Im tego nie ubędzie. Nie myślmy też w ten sposób, że jeśli z tego skorzystamy w swoim życiu, to wprowadzimy ich na nowo do tego swojego życia i znowu nam je przejmą. Nie. To jest urządzanie swojego życia z różnych elementów i łączenie ich z innymi elementami. Teraz już świadomie, posługując się oceną, co nam służy, a co nie. Obowiązkiem każdego rodzica jest wyposażyć swoje dziecko w takie podstawowe zasoby, środki, narzędzia, które pozwolą mu radzić sobie w życiu i jednocześnie dawać mu miejsce, aby mogło je pozyskać zgodnie ze swoimi zdrowymi potrzebami, z tym, co czuje. Rodzice nie dostarczali tego, nie kwapili się do tego, chowali to przed dzieckiem, aby ciągle było od nich zależne. To jest więc po prostu spakowanie sobie do worka tego wszystkiego i wzięcie z domu, żeby mieć normalne swoje własne życie, żeby nikomu też w tym życiu nic złego nie zrobić. Taka samoobsługa.   

3. Kiedy męczy poczucie winy i niepewność

Pamiętaj, że odejście z toksycznego systemu, to zwracanie wolności nie tylko sobie, ale i poszczególnym członkom tego systemu (co oni z tym zrobią – to jest ich sprawa). Odzyskanie własnej przestrzeni życiowej i wejście w nią, podążanie własną ścieżką nie ma nic wspólnego z egoizmem w takim negatywnym znaczeniu, o jakim się mówi. Egoistami w takim znaczeniu są członkowie tego systemu, którzy wmawiają to jednostce, która chce odzyskać własne życie (projektują na nią swój własny niezdrowy egoizm i manipulują poprzez wpędzanie w poczucie winy, aby im nie uciekła). My tu mówimy o zdrowym egoizmie.

Ponadto, odejście jest przejawem tego, że nie grasz w toksyczną grę tego systemu. To najbardziej pokojowe rozwiązanie. Nie robisz tym nic złego. Wręcz przeciwnie, ponieważ zostając w tym systemie i żyjąc według narzuconych zasad tego systemu, doskonalisz się w przemocy i tej przemocy użyjesz, choćby w swojej własnej obronie, która jednak się nie skończy. Albo też pozwalasz rozwijać się przemocy poprzez pozwalanie sobie na bycie ofiarą tego systemu i wyżywanie się na tobie. Bądź zatem odpowiedzialny za swoje wybory i miej na uwadze skutki społeczne, jakie wywołujesz swoim zachowaniem.


Przykre jest to, że dojrzewanie w zaburzonym toksycznym systemie rodzinnym odbywa się tak boleśnie i że nie ma innego sposobu na dojrzenie i usamodzielnienie się dla osób, które zostały wytypowane na kozłów ofiarnych, jak tylko ucieczka z tego systemu. Przykre. Nie piszę jednak tego tutaj po to, aby okopywać się w cierpieniu, które zadają ludzie zamknięci. Ale żeby zdawać sobie z niego sprawę i ruszyć ku wyjściu po swoje własne życie, które zostało każdemu dane wraz z przyjściem na ten świat.


Spodobał Ci się ten artykuł?


Udostępnij:
Pin Share

10 thoughts on “Więzi w toksycznym systemie rodzinnym (i nie tylko rodzinnym) a proces uwalniania. Co oznaczają, jak działają, do czego służą, jak się z nimi uporać

  1. Znaleźliśmy z mężem mieszkanie. W przyszłym tyg się wyprowadzamy z mojego rodzinnego domu.nie wiem jak to zrobić. Boję się wielkiej konfrontacji z moją mamą. Nie chcę uciekać w nocy, ale też nie ostentacyjnie. Proszę o rady. Decyzję podjęłam po tym jak partner mojej mamy zrobił mi bardzo głośną awanturę, której się zupełnie nie spodziewałam. A mama biernie chodziła i nic nie mówiła. “ofiara “. Jestem prawie pewna że to ona wywołała tą awanturę, tylko zrobiła ją cudzymi rękami. Później publicznie mnie zwyzywała. Czuję, że mi ulży kiedy się wyprowadzę. Proszę tylko o rady jak to przeprowadzić w praktyce. Bez rozmowy? Z rozmową? Dziękuję.

  2. No właśnie: “Ponadto, odejście jest przejawem tego, że nie grasz w toksyczną grę tego systemu. To najbardziej pokojowe rozwiązanie. Nie robisz tym nic złego.” Dla mnie właśnie najtrudniejsze jest to, że czuję się przez to że chcę odejść złym człowiekiem, bo tak myśli o tym moja mama, która na każde moje oznaki wyrwania się z gniazda reagowała płaczem, depresją itd. Trudne to wszystko. Nie potrafię być szczęśliwa ze swoją rodziną, ale też nie potrafię być szczęśliwa w oderwaniu od nich bo mam poczucie winy i tego że robię coś złego :((((

    1. Jest to trudne, owszem. Top jest właśnie ta emocjonalna pułapka, uwikłanie. Proszę popatrzeć na tą sytuację z boku, obiektywnie. Nie myśleć, co mama pomyśli, czy ktos inny. Po prostu zadać sobie pytanie: czy zrozumiałabym taką osobę, która po ciągłym dręczeniu, które trwa nadal, zdecydowała się w końcu odejść? Jeśli tak, to czemu sobie nie daję tego zrozumienia? Dlaczego nie chcę dla siebie zdrowia, dobrostanu?
      Te osoby, które chcą nas zatrzymać i dręczyć emocjonalnie, to osoby, które mają gdzieś nasze zdrowie i poszanowanie naszego życia, nie mają empatii. Patrzmy na nie nie jak na mamusię, tatusia, babunię, dziadunia, ale osoby. Po prostu osoby.

  3. Pani Katarzyno Pani artykuły sa dla mnie kontynuacja terapii. Te artykuły są trudne i niesamowite jednocześnie. Trudne bo opisują wszelkie pokrętne drogi działania patologii z zegarmistrzowska precyzją i trudne bo uświadamiam sobie czym byłam dla swoich rodziców. Niesamowite jest natomiast to jak dokładnie słowami nazywa Pani te chore doświadczenia relacje i świat w którym żyłami.

  4. Hmm….
    nie wiem co powiedzieć ? łapię sie za głowę ,wzdycham.Szok.Czytam Pani blog od 2 dni.Trafiłam na niego przez przypadek ,choć podobno ich nie ma i ja w to wierzę .Mam trochę ponad 50 lat ,od pół roku chodze na terapię .W sumie probowałam juz chyba 3 x.Ale wciąz nie byłam gotowa przez to przejsć ,wywalić to g z siebie i sie temu przyjżeć .Ktos tu napisał ,ze ujmuje Pani to wszystko bardzo precyzyjnie i trafnie .No tak ,to prawda .Jakbym miała Pania w kieszeni swoich spodni i widziała by Pani to wszystko co robili ze mną przez …chyba prawie całe życie .Juz wiem że wyszłam za maż za toksyka i narcyza w jednym bo umiałam tylko DAWAĆ I WCIAZ CZEKAC AZ MNIE KTOS ZAUWAŻY ,zasłużyć i czekac w kolejce na odrobine uwagi .Czułam to ZAWSZE ale oczywiscie czułam zle bo tak mi wpajano .Mąż ,matka siostra i brat . I to chyba mi ciazy najbardziej że nie miałam NIKOGO kto by stanął po mojej stronie .Bo na zew,ta rodzina była taka “normalna “A to ze jedna ja płaczę po cichu było tylko dowodem na to że to ja mam problemy .Przepraszam że to napiszę ale rzygać mi sie chce jak pomyslę że zabrali mi radośc życia .I chyba wolałabym być bita niz poniżana i wystawiana na pogardę .Ale wszystko w białych rękawiczkach .20 l temu rozwiodłam sie z mężem ,teraz jestem w trakcie rozwodu z osobami :siostra brat matka .Muszę to jakoś przepracować ,choć kłody rzucane pod nogi są jak szyny wyrwane z torow .Nie wiem czy kiedyś zrozumiem jak mozna nienawidzic własne dziecko ,własna siostrę tylko dlatego że ona chce być kochana i jest ufna .Dlatego że jest inna niż oni wszyscy .Szkoda że nie pisze o kimś tylko o mnie …ale juz chyba wystarczy juz powinnam sie z tym pogodzic i zostawić to WRESZCIE ZA SOBA .Robi Pani wspaniała robotę .Dziekuję w swoim im.i tych wszystkich ktorym po lektorze swojego bloga da P.siłę żeby postawili kropkę .I nie zadawali sobie najgorszego pytania jakie może być .DLACZEGO ? tak sie stało ,oni to zrobili itd. Dlatego że mogli ,a ja mogę powiedzieć DOSYĆ K…A DOSYĆ , dziekuje z wyrazami szacunki Dorota

  5. Rzadko się zdarza znaleźć tak prawdziwie odzwierciedlający opis mechanizmów działania systemu. Dzisiaj miałam okazję spojrzeć z boku na drogę jaką przeszłam. Sama, bez wsparcia, bez pieniędzy, bez nadzieji a nawet bez wiary kogokolwiek że mi się powiedzie w tak nierównej i wycieńczającej samotnej walce. Lecz była jedna osoba która wierzyła w mnie, byłam to ja sama a jedynym towarzyszem mojej niedoli był mój kot. Niesamowicie cudowna istota ma wszystkie cechy “zdrowo funkcjonującej osoby”. Był bardzo troskliwy, empatyczny i na krok mnie nie opuszczał. Kochany 🙂 . Nawet się uśmiecham zawsze kiedy o nim myślę. Jednak wydaje mi się, że ten “system” nie można zawężać do rodziny ponieważ to bardziej skomplikowana sieć. Uwalniając się pamiętaj, że najbliższe otoczenie w 99% będzie działać na Twoją niekorzyść. Najlepiej przed takim krokiem mieć przygotowany dobry scenariusz ewakuacji i trzymać się go bezwzględnie. Mi pomogła jedna książka Niccolò Machiavelli pt. “Książe”. Przeczytałam dwu albo trzykrotnie i już wiedziałam jak się “zwyciężać”. Wygrałam wszystkie bitwy. Nauczyłam się, że w bitwie nie ma miejsca na empatie, jeśli nie będziesz brutalny to Cię pokonają. Tak bezczelna i chamowata (w sposób kontrolowany i tylko w stosunku do konkretnych osób nie byłam nigdy wcześniej). Zrozumiałam, że to tylko jedna z ról jakie potrafię zagrać, więc grałam. Tak obrywali, że po jakiś czasie bali się już dalej mnie zaczepiać jedyne co im pozostało to szeptanie za plecami ale to mnie już nie obchodziło. Zmieniłam w moim życiu wszystko od siebie przez nazwisko po wykształcenie, otoczenie, czy zaufanie do innych ludzi. Samotność była ciężka ale później poznałam też innych ludzi. Teraz jeśli wyczuwam, że relacja nie jest oparta na wzajemności, szacunku i dobrych intencjach porzucam ją bez żalu, nie chce mi się już z nikim o nic szarpać czy negocjować. Interesują mnie jedynie takie relacje gdzie działamy bezwarunkowo i dla wspólnego dobra. Dziękuję Pani za ten artykuł a Czytelnikom życzę wygranych! Nigdy się nie poddawajcie, wola jest największym narzędziem jakie istnieje na świecie.

    1. Dziękuję za ten komentarz. Czytałam ze smutkiem, wzruszeniem, ale w miarę czytania zaczęłam się rozpromieniać, aż pojawił się uśmiech. Gratuluję siły, determinacji, otwarcia na co, dobre! Pozdrawiam serdecznie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.