26 kwietnia, 2024

Dlaczego lepiej nie być w internetowej grupie wsparcia. Czyli o tym jak nie warto czasem sobie i innym pomagać

Udostępnij:
Pin Share
człowiek samotny idący z komórką użytkownicy przy urządzeniach mobilnych kontaktują się w jednym czasie widoczni na ścianie
Źródło: Pixabay.com

W zasadzie, to mogłam napisać o tym już z rok temu. Dlaczego? – Wyjaśnię to w artykule.

Grupa wsparcia, tak jak każda inna grupa, ale w tym wypadku z pewnym dość ogólnym celem, koncentruje się wokół różnych zagadnień i związanych z tym problemów. Podkreślam: ogólnym celem. I to jest zasadniczy błąd. Bo wsparcie jest wtedy bezterminowe, czyli nie jest skonkretyzowane i nigdy nie ma końca.

Grupa wsparcia występuje zwykle w dwóch formach: tradycyjnej, gdzie uczestnicy spotykają się raz na jakiś czas w realu, oraz wirtualnej – online: w formie zamkniętych, otwartych lub półotwartych grup, w których uczestnicy kontaktują się za sobą zwykle na internetowym forum.

Grupy te mają za zadanie wymianę wiedzy i doświadczeń uczestników w zakresie wychodzenia z kryzysu jednorazowego lub przeciągającego się w czasie. Ponadto, jak sama nazwa wskazuje: mają dostarczyć wsparcia tym osobom, które z tego kryzysu chcą wyjść lub choć na jakiś czas poczuć się lepiej i jakość sobie radzić.

Ok, potrzebujemy wsparcia i to jest jak najbardziej zrozumiałe i potrzebne. Tylko mam spore wątpliwości, czy akurat w formie internetowej grupy wsparcia.

Dlaczego NIE internetowa grupa wsparcia?

– Bo wcześniej czy później taka grupa ogranicza się do swoich członków, staje się coraz bardziej hermetyczna. To raz. Dwa: dyscyplina wychodzenia z kryzysu zatraca się i bardziej staje się ona grupą pokrzywdzonych biadolących ludzi, niż faktyczną pomocą w wychodzeniu z kryzysu. I to jest największy problem takich grup. Zostają zaspokojone potrzeby przynależności do grupy i akceptacji. Ale wcale nie muszą być rozwiązywane problemy. Czy tego właśnie chcesz? Co jest dla Ciebie ważniejsze?

Takie ćwiczenie

Tak jak napisałam na wstępie, mogłam napisać ten artykuł już z rok wcześniej. No ale tego nie zrobiłam. Moja natura wówczas była bardziej naturą detektywa.

Mając pewną wiedzę, nie ujawniałam jej do końca. Oczywiście, to pozwoliło mi w pewnych sytuacjach świetnie to wykorzystać. Ale nie zawsze. Po czasie stwierdziłam, że bardziej mi to ciąży, niż daje korzyści. W ramach ćwiczeń uwalniania czakry gardła (tak, fascynują mnie czakry i praca z energią) i jednocześnie w ramach ćwiczenia polecanego przez Pawła Rawskiego (którego nagrania na YT ostatnio przeglądam) – aby codziennie zrobić coś, czego się boisz (ja to rozszerzyłam o rzeczy dla nas niekomfortowe, ale przyczyniające się do naszego rozwoju): przejrzałam ostatnie wpisy na mój temat na pewnym internetowym forum.

Stwierdziłam, że grupa, do której kiedyś wyciągnęłam rękę, ma się dobrze w swojej hermetyczności. Oczywiście, nie oznacza to obiektywnie, że to dobrze.

Doświadczenie z pewną grupą wsparcia. Czyli jak dać się ugryźć

Pewnego pięknego dnia, postanowiłam, że pomogę i posiadając pewną wiedzę, zaproponowałam uczestniczkom konkretne działania. Dla mnie było nieludzkie, jak ktoś je, zmagające się z pewnym wspólnym im osobistym problemem, na który raczej nie mają żadnego wpływu, ciągle dręczy. A ponieważ miałam również do czynienia z tą dręczącą je osobą, a dokładnie hejterem, to pomyślałam, że w tym zakresie możemy przecież współpracować, żeby ta osoba przestała już zatruwać komukolwiek życie. Sama wcześniej już poczyniłam pewne kroki.

Długo nie czekałam na odpowiedź. Ogólnie chłodno zostałam przyjęta (choć na entuzjazm nie liczyłam). Jedna z nich odpowiedziała mi, że moje działanie jest obrzydliwe, bo chcę rozwiązać swoje problemy ich rękami. I że one teraz mają spokój na jakiś czas, więc problem ich nie dotyczy.

A reszta? – Reszta ją poparła.

Gdy pojawia się opór przed nieznanym

Odpowiedź na ich zarzuty zmierzała w tym kierunku, abym udowodniła, że nie mam garba. Ja natomiast poszłam w innym kierunku: zapytałam jedną z nich, skąd tą miarę wzięła, aby mierzyć nią innych ludzi i dlaczego atakuje. Dlaczego też ograniczają się tylko do siebie, skoro problem dotyczy wszystkich na forum, nie tylko ich grupy. Może trochę zaufania, które nic nie kosztuje?

Nie doczekałam się żadnej sensownej odpowiedzi. Chciały za to, abym podała na forum moje imię i nazwisko (choć powszechnie na tym forum korzysta się z nicków, które również i one posiadały) oraz dowody jakie zebrałam.

Gdy odpowiedziałam, że nie przedstawię na forum swojego imienia i nazwiska w takiej sytuacji, ani nie wrzucę na forum wszystkich dowodów, otrzymałam informację, żebym nie zaśmiecała im wątku (właśnie dotyczącego dręczenia przez konkretnego hejtera), żebym nie odwracała kota ogonem, a nawet żebym się hamowała z oskarżeniami hejtera (!), bo wylecę z forum tak jak ten hejter. Poza tym, że to przecież w moim interesie jest, żeby załatwić tą sprawę.

A one łaskawie to poprą albo nie.

Włos mi się zjeżył na głowie. Myślałam, że śnię.

Wyszłam stamtąd dość szybko, jednocześnie żegnając ich słowami, że przecież do niczego ich nie zmuszałam, ale jeśli chcą niech sobie siedzą i dalej kiszą się w swoim sosie. Szkoda tylko, że nie interesują ich inne osoby na forum. Oczywiście, hejter wykorzystał moje wypowiedzi na forum w ramach korespondencji z nimi, stwierdzając, że to jest dowód na to, że chciałam się z nim rozprawić ich rękami, czego się w zasadzie spodziewałam. Podobnie jak miałam świadomość, że ciągle się przygląda wymianie zdań między nami. Tylko jednak łudziłam się, że ani sobie, ani mnie i innym nie będą właśnie w ten sposób szkodzić istoty rozumne.

Trzeba nazywać rzeczy po imieniu

Część ich wypowiedzi, jak wspomniałam wcześniej, przeczytałam dopiero dzisiaj. Jak się okazało, przez cały ten czas starały się usprawiedliwić swoje potraktowanie mojej osoby tak a nie inaczej. Wytykano mi jakieś moje błędy w komunikacji z nimi, które miały być rzekomo podstawą takiego ich podejścia w stosunku do mnie. Typowa racjonalizacja i przerzucanie winy na kogoś innego za swoje zachowanie.

A wystarczyło napisać: dziękujemy za pomoc, poradzimy jednak sobie.

No ale to nie o to im chodziło.

Za to wyszła agresja, chamstwo, podłość i znieczulica. Oczywiście można zrozumieć, że wynika to z nieprzepracowanych frustracji, własnych mentalnych ograniczeń, głębokich urazów, lęków. Ale czy to powinno być usprawiedliwieniem dla dorosłych ludzi? Nie. Żyjemy jednak na jakimś poziomie cywilizacji i nie ma na tym poziomie potrzeby, żeby na każdego gościa rzucać się, przyjmując zasadę: jeśli ja go nie zagryzę, to on to zrobi ze mną. Ale jeśli jednak ktoś rzuca się z miejsca na obcego, to nie da się inaczej tego nazwać: to jest po prostu zdziczenie.

Nie wiem, czy zwróciły uwagę, że rzeczony hejter teraz już nie grasuje na forum. Owszem, jest, ale znacznie bardzo spuścił z tonu. To taki drobiazg, skoro oficjalnie z nim walczyły? Czy doszło do samokrytyki w związku z tym? – Myślę, że nawet jeśli jakieś takie przebłyski były, to nie po to, aby przyznawać się publicznie do jakichś swoich błędów i przeprosić za publiczne piętnowanie. Bo tego posypania głowy popiołem nie ma po dziś dzień. Bo i po co, skoro nikt tego nie wymaga? Hm, może powinnam?

I teraz – jaki z tego morał? Co wynika z obserwacji internetowej grupy wsparcia?

  • Internetowa grupa wsparcia skoncentrowana wokół jakiegoś problemu (szczególnie ta, której członkowie posługują się nickami) wcześniej czy później staje się kółkiem wzajemnej adoracji. Każdy z zewnątrz, który w grupie się pojawia, traktowany jest niechętnie, a nawet wrogo. Wrogość wzrasta wraz z poziomem kryzysu – jeśli problemu nie da się w jakimś stopniu rozwiązać albo nie da się samemu wcale – to wrogość wobec obcych jest większa. Wynika to z frustracji i poszukiwania kozła ofiarnego, na którego można wywalić ten emocjonalny rzyg.
  • Są też osoby, które w ogóle nie chcą rozwiązywać swoich problemów i jeżą się, gdy im wskazać rozwiązanie.
  • Obcy, potraktowany wrogo przez jedną osobę w grupie, staje się dobrym obiektem do odreagowania swoich frustracji dla pozostałych członków grupy – staje się kozłem ofiarnym. Im bardziej ten obcy stara się przedstawić argumenty na poparcie swoich racji (starając przekonać do siebie), które już wcześniej ktoś z grupy zakwestionował lub po prostu nie podobają się one niektórym osobom, to reszta działań podejmowanych przez inne osoby w grupie będzie polegać na podtrzymywaniu za wszelką cenę ich „prawdy”, aby zachować twarz vel status quo. Wynika to z poczucia, że grupę należy wówczas bronić, bo jej byt zostaje zagrożony, co wiąże się automatycznie z utratą korzyści z przynależności. A te, jak się okazuje, są priorytetowe. Ważniejsze niż rozwiązywanie problemów.

Zakopać obcego

Ja po prostu stałam się ich wyrzutem sumienia. I im bardziej to do nich docierało, tym bardziej starały się znaleźć kontrę poprzez doszukiwanie się nieprawidłowości w moim zachowaniu. Ewidentnym przykładem było, jak się dzisiaj okazało, dodawanie nowych wpisów jeszcze przez jakiś czas, pomimo tego, że już opuściłam to forum – tak na dokładkę. I to tak miało właśnie pozostać. To miało pokazywać, że one wygrały – udowadniać im nawzajem i innym, a także przekonać do tego mnie. Że one przecież od początku miały rację i wygrały.

Odbyło się to w rzeczywistości na zasadzie: zasypać ją piaskiem. I jeszcze dosypać górkę, żeby czasem się stamtąd nie podniosła.

Nie wiem, czy faktycznie uwierzyły w to, że pokonały mnie, czy po prostu pozostaje im się cieszyć, że już się dawno nie odzywam na ich „świętym” forum, bo olałam temat.

Ponadto: skoro większość wypowiada się w jednym tonie, a jednostka się nie zgadza albo jest atakowana, to znaczy przecież, że ta większość ma rację i jednostka zasłużyła na atak. Proste.

[Edit 05.06.2018: w opisywanym przypadku, po mojej akcji, starano się również poddać w wątpliwość, to, czy hejter to “ten” hejter. A może wcale nie on – może to jego dziecko, żona, przyjaciółka… Obrona hejtera? – A jakże. Bo znamy swoje ciepełko i nawet jak jest źle, to jest nasze. O czym by było pokrzyczeć? Na co się żalić? Bronienie hejtera – typowy syndrom sztokholmski. Jeszcze o tym syndromie napiszę w osobnym artykule].

Moja ogólna konkluzja dotycząca internetowych forów wsparcia

Fora internetowe nie są dobrym narzędziem wychodzenia z problemów w dłuższej perspektywie czasu. One zaspokajają inne silnie niezaspokojone potrzeby: przede wszystkim przynależności do grupy i akceptacji. Wymiana informacji i doświadczeń jest tu oczywiście kluczowa, bo do tego tworzone jest forum i to na tej wymianie powinno opierać się radzenie sobie na co dzień i wychodzenie z problemów. Ale w praktyce jest różnie, a rzekłabym nawet, że kiepsko (w porównaniu do indywidualnego wsparcia albo choćby wsparcia w grupach spotykających się tylko w realu). Wymiana informacji wcale jeszcze nie oznacza, że będą one wcielane w życie.

Podsumowując:

Korzyści z uczestnictwa w internetowej grupie wsparcia:

  • zaspokojenie silnych potrzeb akceptacji i przynależności do grupy
  • możliwość wyżalenia się i potaplania się w swoich żalach
  • poczucie siły poprzez związanie wspólnym problemem
  • wymiana informacji i doświadczeń dotyczących problemu i nie tylko

Wady internetowej grupy wsparcia:

(które na moim przykładzie można było zaobserwować):

  • Osoby obce, z zewnątrz, nawet te oferujące pomoc, są traktowane nieufnie i wrogo. Nie ma tu żadnej chęci współpracy z nową osobą, nawet jeśli spróbowanie nic nie kosztuje i nie wiąże się z żadnym ryzykiem. Postępowanie odbywa się według utartych schematów lub nowych sposobów, ale wskazanych przez uczestników z dłuższym stażem
  • Uczestnictwo w grupie zmagającej się ze swoim wspólnym problemem powoduje przyjęcie sztywnego podziału na „my” i „oni”. My – ci dobrzy i pokancerowani przez los, oni – gotowi im zaszkodzić, którym żyje się lepiej
  • Wrogie potraktowanie kogoś przez grupę skoncentrowaną wokół konkretnego problemu przyczynia się do niechęci wobec osób, których dotyczy ten problem, w ogóle
  • W wyniku powyższego: rośnie poziom frustracji osób zmagających się z danym problemem, bo czują się bardziej pokrzywdzone, sfrustrowane i atakowane, a przez to zamykają się „szczelniej” w swoich grupach. Ci wyautowani z kolei mogą pozostać całkowicie wyalienowani, co może prowadzić do samobójstw
  • Uczestnictwo w grupie daje pewną siłę, która pozwala na walkę z tą osobą, której wypowiedzi czy działania nie mieszczą się w ramach pewnych standardów wynikających z mentalności grupy (osobie tej narzucana jest rola kozła ofiarnego)
  • Zamknięcie się na innych i koncentracja tylko na swoich problemach oznacza, że nie jest się zainteresowanym problemami innych – niezdrowy egoizm, czyli brak empatii, znieczulica
  • W zamkniętych grupach zaczyna się przejawiać postawa roszczeniowa wobec obcych: oni powinni przekonać do korzyści, jakie grupa może uzyskać dzięki nim, jeśli coś grupie proponują. Dopiero, gdy dostatecznie przekonają (co może nigdy nie nastąpić), to wówczas może zostać podjęta współpraca. Oczekuje się jednak, że ta obca osoba sama dostarczy już czegoś gotowego – czyli samodzielnie rozwiąże ich problem
  • Osoby, które oferowały osobom w grupie pomoc, a zostały przez nie zdeptane i oczernione, mogą nie być już chętne pomagać innym osobom, których również dotyczy ten sam problem albo w ogóle komukolwiek pomagać.

Uwaga: przedstawione mechanizmy zachowania w grupie nie muszą dotyczyć tylko grup wsparcia, ale w ogóle grup skoncentrowanych wokół czegoś, co ich łączy – np. szydełkowania.

Niepopularne wypowiedzi jakiejś osoby w grupie, choć poparte obiektywnymi argumentami powodują, że taka osoba zaczyna być „dziobana” aż do wydziobania (inni dziobią i dołączają nowi, podczas gdy inni milczą). Również miałam do czynienia kilka razy z taką sytuacją na Fb. Opuszczam wówczas takie grupy, nie dając się podeptać do końca i zostawiając pożegnanie wraz z zobrazowaniem zaistniałej niebezpiecznej sytuacji i wskazaniem, że smutne jest, iż ludzie sobie na takie coś pozwalają. Nie ma to nic wspólnego z hejtem z mojej strony, choć z takim zarzutem w takich sytuacjach można się niejednokrotnie spotkać. To też jest typowe zachowanie w grupie w takiej sytuacji: obrona stosowana przez „dziobanego” traktowana jest jak atak, odgrażanie się itp. przez dziobiących. Chodzi o to, aby nawet jego samego przekonać do tego, że jest zły i maksymalnie go osłabić. Typowe pranie mózgu. Identycznie przebiega mobbing.

Coraz częściej jednak opuszczam takie grupy już w momencie, gdy czytam wypowiedź administratora, z której wynika, że również popiera jakieś tam mocno subiektywne zdanie, bo zdaję sobie sprawę, że w ten sposób będzie przyzwalał na podziały i dziobanie się. Zawsze zostawiam argumentację mojego odejścia, wskazując na niebezpieczną sytuację wraz z jej krótkim opisem. Bo po prostu ktoś wydziobany może się już nie podnieść psychicznie. Może ktoś w końcu z tych uczestników sobie to uświadomi.


Słów kilka na zakończenie (internetowych grup wsparcia)

Przez Internet łatwiej jest podeptać kogoś bez konsekwencji, a trudniej jest odreagować swoje frustracje na kimś w realu. Choć też oczywiście można. Wystarczy mieć przekonanie, że ma się absolutną niepodważalną rację i walczyć o nią na śmierć i życie, bo jej utrata wiązać się będzie z bardzo nieprzyjemnymi osobistymi przeżyciami, z którymi należy się wtedy zmierzyć. Na śmierć i życie, to znaczy wszystkie brudne chwyty dozwolone, włącznie z zaawansowanym gnojeniem. W internetowych grupach skoncentrowanych wokół wspólnego problemu ma się jednak z tym do czynienia o wiele częściej.

Czy wymienione powyżej wyniki obserwacji zachowań uczestników internetowej grupy wsparcia pozwalają zatem na wyjście z kryzysu albo rozwiązywanie pewnych problemów na dłuższą metę?

Moim zdaniem –  nie. Absolutnie nie.

Jaka zatem alternatywa dla internetowych grup wsparcia?

  • Indywidualna psychoterapia, indywidualne konsultacje i indywidualne wsparcie (online lub w realu)
  • Grupa wsparcia funkcjonująca tylko w realu, z obiektywnym doświadczonym prowadzącym, który poradził sobie z problemem i wie, jak to robić.

Dlaczego? -Bo tylko te metody zapewniają bezpośredniość i poczucie ponoszenia odpowiedzialności za swoje działania. A to powinna być podstawa do radzenia sobie w życiu i w społeczeństwie i do wychodzenia z kryzysu. Natomiast internetowa grupa wsparcia tego nie zapewnia.


Spodobał Ci się ten artykuł?


Udostępnij:
Pin Share

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.